Plaża – odpływ

Z portu poszliśmy dalej. Przeszliśmy przez miasto z kamienia i trafiliśmy na bardzo szeroką plażę. Jeżeli do płaskiej plaży dołożymy duży odpływ to osiągniemy niezły efekt. W kulminacyjnym momencie odpływy plaża miała z 100-150 m. szerokości, gdy byliśmy tam w następnym tygodniu podczas przypływu miała może z 10. Różnica oszałamiająca. Zadziwiające jest to jak bardzo może zmienić się poziom morza.

Czytaj dalej

W porcie

Spacerując wybrzeżem w Shishi natrafiliśmy na położony w małej zatoczce port. Zakotwiczonych w nim było dość sporo kutrów rybackich. Akurat był odpływ i statki ukazały się w całej okazałości. Mogłem swobodnie między nimi chodzić i robić zdjęcia z bliska. Dość ciekawe jest oglądanie statków na lądzie. Możliwe to było dzięki silnym przypływom i odpływom. Różnica w poziomie morza to około 1,5-2 metrów, sporto.

 

Czytaj dalej

Świątynia Luojia

Poniżej wspominane zdjęcia z świątyni Luojia. W internecie nie znalazłem żadnych informacji na jej temat… cóż Shishi to nie jest turystyczne miejsce. Zapewne będzie to jej pierwszy opis w polskim internecie:)

 

A więc tak, z tego co mogłem zaobserwować to jest to świątynia buddyjska. Zbudowana została na morzu a wchodzi się do niej przez most lub… plażę gdy akurat jest odpływ. Gdy wchodziliśmy przeszliśmy przez most, bo woda pod nim była za kolana, gdy wracaliśmy most już nie był potrzebny bo rozpoczął się odpływ. Świątynia nie jest duża, składa się z kilu budynków świątynnych (bodajże 3), w których znajdują się posągi Buddy oraz kilu budynków mieszkalnych i…. to chyba tyle. Przejdźmy do tego co lubię bardziej czyli zdjęć.

Czytaj dalej

Owoce morza – konkurs!

Przyszła pora na drugi konkurs na stronie. Osoba, która pierwsza udzieli poprawnej odpowiedzi w komentarzach pod tym postem otrzyma kartkę z Chin. Pytania, a właściwie to zdjęcia konkursowe będą na końcu wpisu. Kartka z pierwszego konkursu dotarła już do Polski.

 

W poprzednim poście pisałem o Złotym wybrzeżu w Shishi. Celowo nie napisałem o jego największej jak dla mnie atrakcji – owocach morza. Mogę je teraz dokładniej przedstawić na zdjęciach.

Czytaj dalej

Złote wybrzeże

 Shishi leży nie daleko morza. W czasie wolnego dnia postanowiliśmy pojechać na plażę. Można się tam dostać autobusem miejskim za 4 yuany. Jedzie się 35 minut, wiec jest to całkiem blisko. Na mapie miejsce było zaznaczone jako Golden Coast. Można pomyśleć wow, musi być tam pięknie. Jednak wiedząc jak wygląda Shishi nie spodziewałem się cudów – palm, białego piasku i przejrzystej wody. Po części miałem rację, ale też nie jest tam źle. Samo Złote Wybrzeże nie miało wiele do zaoferowania. Plaża była dość mała, z tyłu powstawały hotele, było dość brudno. Widać, że już jest tu po sezonie. Otwartych było kilka restauracji serwujących owoce morza i stragany z pamiątkami. Generalnie im dalej od Złotego Wybrzeża tym lepiej. Na najdalszej plaży było już bardzo fajnie, ale o tym będę pisał później.

Tak prezentuje się plaża na zdjęciach.

Czytaj dalej

Chiński dentysta

[Uwaga wpis nie dla wrażliwych, zawiera drastyczne zdjęcia]

Nie zwykłem szczegółowo opisywać swoich prywatnych spraw ale dziś wyjątkowo tak będzie. Bardzo nie lubię dentysty, wiedziałem jak wygląda dentysta w Chinach – pomieszczenia za szybą, każdy może z ulicy zobaczyć co się dzieje w środku, nie wiadomo jaki sprzęt itd. Nic dziwnego, że chciałem uniknąć chińskiego dentysty, a nawet powiem tak bardzo chciałem uniknąć chińskiego dentysty. Zrobiłem co mogłem, przed wyjazdem poszedłem do kontroli, wyleczyłem zęby, szczotkowałem. Ale życie bywa przewrotne (szczególnie podczas tej praktyki, gdzie prawie wszystko jest inaczej niż myślałem) i trafiłem do chińskiego dentysty… nie 1 raz, nie 2, nie 3 ale … 6! (słownie sześć).

Czytaj dalej

Owoce Azji (i nie tylko) – Karambola

Pora na kolejnego owoca – Karambolę. Pierwszy raz spróbowałem go jednak nie w Azji a w Boliwii. Tuż obok werandy domu parafialne w Rurrenabaque rosło ogromne drzewo z tymi owocami. Lubiłem je zjadać, co prawda nie tak jak grejpfrutami w Ixiamas, bo to inna liga owoców. Z tamtymi grapefruitami mało co się może równać ale Karambole też są smaczne. Teraz w Azji znowu na nie natrafiłem. Widząc je, od razu wracają wspomnienia z Boliwii.

Czytaj dalej

Wspólna toaleta

Dostałem głosy, że podobał się wpis o wspólnej toalecie pracowniczej. To kontynuując ten wątek, tak wyglądała toaleta  w dormitorium w Xiamen:

 

Tak naprawdę to jest cała łazienka w jednym. Dwie toalety, prysznic (w prawym górnym rogu), umywalki, pralka oraz baniak z gorącą wodą do zalewania zupek… Nie ma to jak chińskie wykorzystanie miejsc… Na szczęście nie korzystaliśmy z tego wspólnie w tym samym czasie.  Oznaczało to, że jeżeli ktoś chciał coś zrobić więcej niż tylko umyć zęby lub pranie to zamykał się w środku ( był zamek) blokując tym samym możliwość skorzystania dla innych. Takie „mega łazienki” były tylko dwie a w dormitorium mieszkało około 25 osób. Normą było więc czekanie lub „pospieszające pukanie” do drzwi.

Czytaj dalej

Nowe galerie

Moja strona zdjęciami stoi, co nie powinno dziwić, bo lubię robić zdjęcia. Czy ładne to już zostawiam do oceny oglądającym. Mam nadzieję, że się podobają. Miałem ostatnio chwilę czasu, więc postanowiłem stworzyć nowe galerie zdjęć w zakładce „zdjęcia” aby lepiej zaprezentować to co mogę oglądać na co dzień w Chinach. 5 nowych galerii:

 

Chiny – miejsca

 

Chińczycy

 

Chińskie jedzenie

 

Chińskie absurdy

 

Chiny – różne zdjęcia (szczegóły)

 

Jedna galeria już była – Śpiący Chińczycy

 

 

Jak na razie przeglądnąłem i wybrałem połowę zrobionych do tej pory zdjęć – głównie z Xiamen. Systematycznie będę dodawał kolejne zdjęcia do poszczególnych  galerii. Mam w planach stworzenie jeszcze jednej- najlepsze zdjęcia z Chin. Wkrótce na stronie jeszcze więcej zdjęć:)

 

Zapraszam do oglądania.