Park w Guilin

Guilin to duże miasto, powszechnie kojarzone z krajobrazów opisywanych wcześniej. Wszystko za sprawą tego, że kiedyś tylko ono było otwarte dla turystów i choć nie umywa się do Yangshuo to nadal jest bardziej znane. Do Guilin pojechałem właściwie tylko dlatego, że łatwiej mi było pojechać z rana na lotnisko. Podróż z Yangshuo do Guilin nie zajmuje dużo czasu. Około 2 godzin lokalnym autobusikiem, potem kilka przystanków komunikacją publiczną, marsz przez centrum i oto byłem w hostelu. Szybko się zakwaterowałem i poszedłem zwiedzać miasto. Guilin i okolice ma kilka atrkacji ja wybrałem jeden z parków. Była to dobra decyzja. Dość przyjemnie spędziłem tam czas.

Czytaj dalej

Koniec Yangshuo

Jakoś tak ostatnio się składało, że nie miałem kiedy dokończyć opisywać Yangshuo. A więc kilka zdjęć z jazdy na rowerze po okolicznych terenach. Pogoda nie była wymarzona, była wręcz gorsza niż dzień wcześniej ale coś tam było widać. Pierwsze miejsce kiedy wówczas zobaczyłem to było ogromne drzewo. Nie pamiętam już jaki to był gatunek, Bayan? W każdym razie drzewo było duuuuuże…

Czytaj dalej

W Chińskiej wiosce

Drugiego dnia jazdy na rowerze po okolicy trafiłem dość przypadkowo do pewnej starej i zapomnianej wioski. Oczywiście skasowano mnie za wejście, ba nawet za przejazd. Na nic zdały się moje negocjacje, że ta cena to za dużo. Myślałem, że może jak zapytam o bilet  nie będą go mieć to uniknę płacenia… mieli.  Kiedy już musiałem zapłacić za przejazd przez tą wioskę, postanowiłem ją zobaczyć. Oprowadziła mnie jakaś starsza babcia, nawijała do mnie cały czas po chińsku a ja kiwałem głową, że rozumiem. Po angielsku znała jedno słowo i brzmiało mniej więcej tak „beautifuuu” co kończyła radosnym uśmiechem 🙂

Czytaj dalej

Yangshuo na rowerach dzień I

Wracamy do Chin po birmańskim przerywniku. Po spływie tratwami rzeką Li, wyprawie do jaskini i łowieniu ryb z kormoranami przyszła pora na największą atrakcję Yangshuo i okolicy czyli poznanie tych miejsc z siodełka roweru. Teren jest do tego wyśmienity – płaskie polne, czasami asfaltowe drogi wiodące wśród pól ryżowych, rzek, wiosek a przede wszystkim strzelających w niebo gór. Coś fantastycznego. Widząc, że pogoda się nie zmienia wyruszyłem przed siebie w lekkiej mżawce. Ku mojemu zaskoczeniu mapa, nie do końca odzwierciedlała to co zobaczyłem. Zaznaczonych było tylko kilka dróg, gdy w rzeczywistości była ich cała plątanina. Ktoś wyszedł pewnie z założenia, że poco zaznaczać inne drogi skoro najlepiej jechać tą umieszczoną na mapie. Problem w tym, że ta „ścieżko rowerowe” kluczyły wśród innych drug i trzeba się było dobrze wysilić aby jechać odpowiednio. Dość powiedzieć, że pogubiłem się 2-3 razy! Co mi się nigdy ale to nigdy nie zdarza, oczywiście wtedy cały czas jechałem w dobrym kierunku, ale nie do końca tymi dróżkami jakimi chciałem. Za to po drodze miałem takie widoki:

Czytaj dalej

Nocne łowienie ryb z kormoranami

 Dzień zakończyłem na rzece Li. Właściwie to już była noc, kiedy udałem się zobaczyć jedną z większych atrakcji w Yangshuo – niezwykłe łowienie ryb przez kormorany.

 

Miejscowi rybacy wykorzystują te ptaki do połowu ryb od wieków. Kormorany są specjalnie do tego celu tresowane. Obecnie jest to już w dużej mierze tylko atrakcja turystyczna. Moim zdaniem warta zobaczenia.

Czytaj dalej

Yangshuo we mgle

Kolejnego dnia Yangshuo przywitało mnie mgłą, dużą mgłą. Miałem nadzieję, że jak dzień wcześniej wypogodzi się koło południa i będę mógł podziwiać piękne krajobrazy w całej krasie jednak nic takiego się nie stało. Nie chcąc siedzieć w hostelu wybrałem się do pobliskiej jaskini, gdzie niestety nie wolno było robić zdjęć. Miejsce było ciekawe, ładna szata naciekowa, ciekawe iluminacje oraz… gorące źródła, w których można było się wykąpać. Oczywiście skorzystałem z takiej okazji i w dużej mierze naturalnych basenach w jaskini się wygrzałem. Nie powiem, było to dość przyjemne 🙂 Można tam było również popływać w basenach błotnych, ale w zimie jest tam po prostu za zimno na takie zabawy. Pogoda się nie zmieniła i wyglądała tak:

Czytaj dalej