Wąwóz Skaczącego Tygrysa

Wąwóz Skaczącego Tygrysa

 Z Lijiang udałem się na jednodniową wycieczkę do Wąwozu Skaczącego Tygrysa (chiń. upr.: 虎跳峡; pinyin: Hǔtiào Xiá). Jest to kanion na rzece Jangcy, jeden z najgłębszych na świecie (blisko 4 tys m. przewyższenia). Położony 60 km na północ od miasta Lijiang. Znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO i jest celem licznych wycieczek.  Standardowo ambitni turyści wybierają się tam na 2-3 dniowe trekkingi. Niestety ale nie byłem na to przygotowany – nie miałem odpowiedniego obuwia do chodzenia po górach a wspomniany trekking na górę i w dół wąwozu nie należy do najłatwiejszych. Chcąc choć troszkę posmakować tego miejsca wybrałem opcję jednodniową czyli dojazd autobusem do początku wąwozu, tam przesiadka do busika (zbyt wąska droga dla autobusów), który zawiózł nas mniej więcej do połowy wąwozu. Z tego miejsce było około godziny zejścia na samo dno i powrotna wspinaczka do busa. Poniżej fotorelacja z tego pięknego miejsca.

Czytaj dalej

Naxi – mieszkańcy Lijiang i okolic

Było już sporo o Lijang teraz słów parę o jego mieszkańcach.

Tereny te są zamieszkałe przez ludność Naxi (chin.: 纳西族, Nàxī zú). Jest to grupa etniczna zamieszkująca przedgórze Himalajów na terenie prowincji Junnan (głównie powiat autonomiczny Yulong i obszar Lijiang) oraz południowo-zachodnią część Syczuanu. Uważa się, że Naxi pochodzą z Tybetu i jeszcze do niedawna utrzymywali się ze szlaków wiodących stamtąd do Indii i Chin.

 

Naxi są zaliczani do 55 oficjalnych mniejszości etnicznych zamieszkujących Chińską Republikę Ludową. Jako ich podgrupę zalicza się mniejszość Mosuo, chociaż zdaniem antropologów ze względu na obyczaje jest ona wyraźnie odrębna od Naxi. Obecnie ich populacja wynosi ok. 278 tys.

Czytaj dalej

Pałac w Lijiang

Kłopoty z dyskiem oraz natłok innych zajęć spowodowały, że nic ostatnio nie dodawałem. Ale już dziś wracam do pisania. Nie udało mi się znaleźć wiele informacji na temat  pałacu królewskiego w Lijiang więc będą głównie zdjęcia.

Sam pałac składa się z kliku(kilkunastu budynków). Został niedawno odrestaurowany więc wszystko jeszcze lśni od nowości.

Czytaj dalej

Wąskie uliczki Lijiang

Do Lijiang dotarłem z Guilin samolotem. To co się jako pierwsze rzuciło w oczy to ciepło i słońce mimo, że byłem na 2 tys. m.  O Lijiang:

 

Stare miasto w Lijiang jest labiryntem wąskich uliczek i kanałów. Ulice wyłożone są kostką brukową, zaś nad kanałami poprzerzucano kamienne mosty. Żywe są tu też wielowiekowe tradycje – w końcu marca lub na początku kwietnia odbywają się tu obchody tradycyjnego Święta Urodzaju, zaś w lipcu Święta Pochodni. W 1997 roku organizacja UNESCO wpisała zabytkowe dzielnice Lijiang na listę światowego dziedzictwa kultury.

 

Tu zaczęły się problemy bo mimo, że znałem nazwę hostelu,adres,  miałem napisane jak dojść to… nie mogłem tam trafić. Uliczki są tak wąskie i mają skomplikowaną  numerację, że nawet okoliczni mieszkańcy nie wiedzieli gdzie to jest. W związku z tym zatrzymałem się w innym hostelu, który był po drodze.

Czytaj dalej

Park w Guilin

Guilin to duże miasto, powszechnie kojarzone z krajobrazów opisywanych wcześniej. Wszystko za sprawą tego, że kiedyś tylko ono było otwarte dla turystów i choć nie umywa się do Yangshuo to nadal jest bardziej znane. Do Guilin pojechałem właściwie tylko dlatego, że łatwiej mi było pojechać z rana na lotnisko. Podróż z Yangshuo do Guilin nie zajmuje dużo czasu. Około 2 godzin lokalnym autobusikiem, potem kilka przystanków komunikacją publiczną, marsz przez centrum i oto byłem w hostelu. Szybko się zakwaterowałem i poszedłem zwiedzać miasto. Guilin i okolice ma kilka atrkacji ja wybrałem jeden z parków. Była to dobra decyzja. Dość przyjemnie spędziłem tam czas.

Czytaj dalej

Koniec Yangshuo

Jakoś tak ostatnio się składało, że nie miałem kiedy dokończyć opisywać Yangshuo. A więc kilka zdjęć z jazdy na rowerze po okolicznych terenach. Pogoda nie była wymarzona, była wręcz gorsza niż dzień wcześniej ale coś tam było widać. Pierwsze miejsce kiedy wówczas zobaczyłem to było ogromne drzewo. Nie pamiętam już jaki to był gatunek, Bayan? W każdym razie drzewo było duuuuuże…

Czytaj dalej

W Chińskiej wiosce

Drugiego dnia jazdy na rowerze po okolicy trafiłem dość przypadkowo do pewnej starej i zapomnianej wioski. Oczywiście skasowano mnie za wejście, ba nawet za przejazd. Na nic zdały się moje negocjacje, że ta cena to za dużo. Myślałem, że może jak zapytam o bilet  nie będą go mieć to uniknę płacenia… mieli.  Kiedy już musiałem zapłacić za przejazd przez tą wioskę, postanowiłem ją zobaczyć. Oprowadziła mnie jakaś starsza babcia, nawijała do mnie cały czas po chińsku a ja kiwałem głową, że rozumiem. Po angielsku znała jedno słowo i brzmiało mniej więcej tak „beautifuuu” co kończyła radosnym uśmiechem 🙂

Czytaj dalej