Chiński park żyje nocą

Chińskie parki zawsze mnie fascynowały i uwielbiam w nich spędzać czas – tam ciągle dzieje się coś ciekawego – tam ktoś gra, tam ktoś ćwiczy a tam znów ktoś śpiewa. Obecnie mam to szczęście, że przez miesiąc mieszkamy niedaleko parku. Parków w Shishi jest niewiele – 2 duże, jeden malutki plus spory plac z kawałkiem parku przy budynku władz miasta. Ta garstka parków jest więc licznie odwiedzana przez mieszkańców. W chińskim parku zawsze coś się dzieje ale tak naprawdę park ożywa kiedy słońce zaczyna zachodzić i robi się chłodno (w ciągu dnia można spotkać np. ludzi śpiących na ławkach, więcej w galerii śpiących Chińczyków). W „naszym” parku około 19 zaczynają pojawiać się pierwsze tańczące osoby. Trzeba przyznać, że jest to pełny profesjonalizm – dobry sprzęt grający, dwa głośniki a nie byle jakie tam radio. Jedna osoba pokazuje co robić a reszta za nią podąża. Wyćwiczone układy Chinki (bo Chińczycy nie tańczą solo) wykonują naprawdę świetnie, aż miło się je ogląda. W „naszym” parku takich miejsc do tańczenia solo jest 5. Różnią się muzyką, tu bardziej zachodnia (czasem trafi się nawet Michel Jackson, Boney M czy YMCA), a tam, bardziej miauczące chińskie przeboje, ale też fajne. Z kolei tu bardziej układy nastawione są na skakanie i quasi aerobik a tam spokojniejsze, dla starszych lub z chusteczkami albo innymi rzeczami. Różna jest też liczba osób. Na małych placykach tańczy około 20 osób a na największym w szczytowym momencie około 100! a może i więcej! Ponadto w każdym miejscu tańczące panie mają swój unikalny kolor koszulek. Ale to nie koniec, zarówno w parku koło mnie jak i innych miejscach jest miejsce do tańczenia w parach. Tak króluje starsze pokolenie ale nie oznacza to, że nie umieją tańczyć lub wykonują to bardzo wolno. Wręcz przeciwnie, tańczą dynamicznie i naprawdę świetnie im idzie. Tańce są różne – chińskie, jak i znana u nas salsa czy tango! Każdy chętny znajdzie coś dla siebie.

Filmik z wieczornych tańców. Goverment square w Shishi:

 

Ale to nie koniec, bo oprócz tańczących pań (i niekiedy panów) są jeszcze panowie grający namiętnie w karty czy odmianę chińskich szachów. Jest ich naprawdę dużo. Z reguły wygląda to tak, że 2 gra a z 10 obserwuje.

Inni natomiast poprawiają swoją kondycje fizyczną ćwicząc. Mnóstwo, ale to mnóstwo osób gra w badmintona, nawet po zmierzchu. Brakuje tu boisk do siatkówki, piłki nożnej czy koszykówki więc badminton jest bardzo dobrym rozwiązaniem bo można grac na trawie, placu czy na… chodniku przed sklepem.

Ścieżki w parku przemierząją niezliczone ilości osób spacerujących i biegających. Przy czym można zauważyć osoby wymachujące rękami – rozciągające się czy chodzące do tyłu. Część osób ćwiczy też tai-chi.

 

Plan „naszego” parku:

Oprócz osób aktywnie spędzających czas drugie tyle po prostu po parku spaceruje, odpoczywa na ławkach  czy ogląda innych tańczących bądź ćwiczących. Dzieci biegają, jeżdżą na rowerach lub bawią się w mini mini wesołych miasteczkach.

 

Urokowi parku po zmroku z pewnością doda przemykający ukradkiem co jakiś czas szczur, ale to taki szczegół nad, którym nie ma co się rozwodzić 😉

 

Nasz park:

 

Patrząc na tych aktywnych ludzi nie wytrzymałem i również musiałem zacząć coś robić. Bo ile mogę siedzieć i jeść, siedzieć i jeść. Postanowiłem wykorzystać nadarzającą się okazję i zacząłem biegać w parku. Bieganie łączę z ćwiczeniami na „siłowni na wolnym powietrzu” tzn. drążkiem do podciągania i innymi dziwnymi sprzętami. Mimo, że nic nie robiłem prawie przez miesiąc z moją kondycją jest całkiem nieźle, a trzeba przyznać, że ciężkie, zanieczyszczone i rozgrzane chińskie powietrze tego nie ułatwia.

Na początku zacząłem biegać w moich zwykłych butach, ale było to bardzo niekomfortowe. Nabyłem więc buty do biegania, ale z racji mojego ograniczonego bagażu, w którym zmieściły się z trudem tylko 3 pary butów (w tym jedne sandały) ich zastosowanie będzie bardziej uniwersalne. Nie kosztowały dużo a firma ubierała chińskich olimpijczyków w Londynie więc powinny trochę wytrzymać 🙂

 

A oto i one (wiem wiem, biała podeszwa itd. ale tu nie było innych… 90% butów miało białą podeszwę a jak już miały inne to albo czerwone albo jakieś święcące, że dramat. I tak za niedługo powinny poszarzeć od „chińskiej czystości na ulicach” ):

Wkrótce opiszę spotkanie z Chińczykami podczas naszej nauki w parku

Komentarz do “Chiński park żyje nocą

  • 19 sierpnia 2012 o 19:05
    Permalink

    Hej, świetny pomysł z tym tańcem w parku. Ciekawe jakie reakcje byłyby u nas, gdybyśmy tak zaczęli tańczyć w naszym parku na Zarabiu? Zaczekamy na ciebie i zaczniemy razem 🙂 Pozdrawiam .

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *