Poprzedniego dnia, mieliśmy dość przypadkowo najbardziej szaloną noc w Malezji – kokos party.
Zaczęło się to od tego, że na targu spróbowałem mleko prosto z kokosa – taki drink bez alkoholu oczywiście 🙂 Tutaj kokosy nie są takie jak u nas, znajdują się jeszcze w grubej otoczce, z wyglądu coś jak nasz oscypek. Pan tasakiem obciął przód i tył, zrobił dziurę u góry, wsadził słomkę i oto napój z kokosa gotowy. W smaku lekko gorzkawe ale całkiem dobre. Wyglądało to tak:
Tego samego dnia z palm w naszym akademiku zostały postrącane kokosy. Wpadliśmy na pomysł aby, a właściwie to ja wpadłem 😉 (chciałem spróbować czy z tych kokosów też da się pić ) skorzystać z tej okazji no i wziąłem kokosa i cisnąłem nim o ziemię. Po drugim czy trzecim uderzeniu się roztłukł i popłynęło mleko. Później zebraliśmy więcej kokosów zaczęliśmy tłuc je o ziemie, wypijać mleczko i zjadać miąższ, zabawa przy tym była przednia. Wszystko działo się między 1 a 2 w nocy 🙂
Przepis na kokos party:
Stracić z palmy kokosy:
Zabrać łupy:
Radość była ogromna:
Teraz należało dostać się do środka kokosa:
Tak wygląda kokos w środku, to co możemy znaleźć w Polsce jest w samym środku:
I już nadawało się do picia:
Lub zjedzenia środka:
Zabawa była przednia:
Na koniec nasza ekipa:
Picie mleka z koksa:
Mam nadzieję, że nic nam nie będzie po tych kokosach. Ja się czuję ok, ale Mateusz, drugi Polak w moim projekcie już nie tak dobrze, no ale to może nie z powodu kokosów.
Pozdrawiam,
Łukasz