Jak pisałem wcześniej mieliśmy wycieczkę do dżungli.
Uniwersytet został zlokalizowany w dżungli więc wystarczyło tylko wyjść poza obiekt i już się w niej było. Początkowo szliśmy taką szeroką drogą, z wykoszoną trawą, wszyscy się śmiali, gdzie ta dżungla itp. Po jakiś 500 metrach zatrzymaliśmy się na polanie aby nasi przewodnicy (studenci z kola naukowego) mogli się nam przedstawić itp. Po czym powiedzieli no to teraz wchodzimy do dżungli i pokazali taką wąską ścieżkę idącą w las. Miny dziewczyny bezcenne… 😀 uśmieszki przeszły od razu.
Ścieżka okazała się dobrze przygotowana, szerokości jakiegoś metra, nawet co jakiś czas miejsca do odpoczynku. Szło się dobrze, do pewnego momentu. Zatrzymaliśmy się w miejscu pokrytym liściami i przewodnicy zapytali się nas czy chcemy zobaczyć pijawki…. no i w tym momencie się zaczęło dziać bo okazało się tam sporo pijawek. Jeśli ktoś miał odkryte nogi ( ja miałem długie spodnie wsadzone w skarpetki, nie wyglądało to pięknie ale nic mnie nie ugryzło) to miał problem. Niektóre osoby podczas całej przechadzki złapały nawet po 3 pijawki. Ja znalazłem u siebie 2 na spodniach i jedną na bucie. Nie był to przyjemny widok , cóż takie uroki dżungli. Nie był to jedyny problem a może smaczek tego wyjścia, później droga zrobiła się bardzo, ale to bardzo stroma. troszkę po górach chodziłem i powiem, że to podejście było ciężkie. Duże nachylenie, niezbyt pewne podłoże, ogromna wilgoć, ciężki plecak z aparatem i wodą oraz to, że pomagałem dziewczynie z Kazachstanu, która aż się popłakała gdy zobaczyła pijawki na swoich butach spowodowało, że na szczycie byłem cały mokry, zresztą jak większość osób.
Potem czekało równie strome zejście w dół.
Zdjęć z podejścia i zejścia nie mam, bo musiałem używać wszystkich rąk do chodzenia, a ponadto zaparował mi obiektyw. 🙂
Mimo to mi się bardzo podobało, było tak troszkę ekstremalnie, coś nowego. Jakby był to zwykły spacer, to nie było by co opisywać:)
Początek nie był zachęcający, potem droga (do pewnego momentu 😉 była dobra)
Dżungla to bardzo gęsty lat, widoczność jest może na 5-10 m.
Taką ścieżką przemierzaliśmy dżunglę, zdjęcie z wieży widokowej:
malezyjska dżungla
Palmy widziane z góry:
Nie wiem co to za roślina, ale trzeba było uważać:
Kolce są dość konkretne:
Po prostu – malezyjska dżungla:
Mrówek było tam sporo, chodziły jak po autostradzie:
Ścieżka zmierzająca do jednego z najbardziej wyciskającego poty podejścia w moim życiu:
Jutro jedziemy na 4 dni na wyspę Penang, więc mogę mieć utrudniona łączność z internetem.
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania.
Łukasz