Pod wieczór dotarliśmy do Mandalay. Jak to w Birmie mieliśmy przygody z noclegiem, którego standard przemilczę. Na szczęście nie przyjechaliśmy tam na leniuchowanie tylko zwiedzanie, a w mieście i jego okolicy jest co zwiedzać.
Mandalay liczy ponad milion mieszkańców i jest to drugie co do wielkości miasto w Birmie. Położone jest w centralnej części kraju nad rzeka Irawad. W XIXw przez krótki okres było nawet stolicą kraju. My zatrzymaliśmy się tam aby zobaczyć m.in. Pałac królewski, wzgórze Mandalay, świątynie Mahamuni oraz udać się do pobliskich miejscowości jak Inwa czy Amarapura.
Po interesującej nocy – w mieście nie było wówczas oświetlenia i trzeba było chodzić z czołówkami po ulicy a hostele i inne budynki korzystały z agregatów prądotwórczych wyszliśmy na miasto. Pierwsze co rzuciło nam się w oczy to ogromny ruch na ulicach, którego nie widzieliśmy przez ostatnie kilka dni na trekingu.
Ciężarówka upchana na maksa:
Szerokie ulice miasta i pełno motorów:
Wygląd budynków pozostawia wiele do życzenia. Można powiedzieć, że sama architektura miasta (nie licząc świątyń i okolicy) nie jest ładna ani ciekawe to zwiedzania. Jednak stanowi ono dobrą bazę wypadową, co czyni go jednym ze sztandarowych punktów przy zwiedzaniu Birmy.
W kolejnych wpisach będę przedstawiał najciekawiej miejsca w mieście i okolicy.