Chiny to kraj wielkich kontrastów. W nowej dzielnicy Shishi, gdzie na ulicy stoją same Mercedesy, Lexusy, BMW i nie wiadomo co jeszcze (u nas takich aut to ze świeczką szukać…), trafiliśmy na ładnie wyglądającą kawiarnię/restaurację. Jakie było nasze ogromne zaskoczenie gdy jako menu podano nam … IPada. W tym „elektronicznym menu” było wszystko co oferowało miejsce, a strony zmieniało się przesunięciem palca. Bardzo praktyczne i wygodne, bo pojawiały się obrazki tego co można zamówić. Po wybraniu tego co się chcę, jedno kliknięcie sprawiało, że wybrana rzecz trafiała do koszyka (tak jak w sklepie internetowym). Później przyciskiem na stole należało wezwać kelnera aby odebrał zamówienie. Niestety później było już tradycyjnie i nasze herbaty owocowe nie spadły z sufitu ani nie przyniósł ich robot ale normalna kelnerka 🙂
Z IPado-menu:
Pamela bawiąca się menu:
Filmik z menu w IPadzie:
Na koniec wygląd kawiarni/restauracji. Trzeba przyznać, że był wybitnie nie chiński. Mnóstwo zdjęć z Wielkiej Brytanii, angielskie napisy na ścianach i muzyka anglojęzyczna. Spokojnie można by ja przenieść do Krakowa.