Po opuszczeniu Dalanzadgad udaliśmy się do Ice Valley – Lodowej Doliny. (Mongolia – lodowa Dolina) Jest to bardzo wąska dolna w górach. Panuje tam specyficzny mikroklimat i niekiedy połacie lodu utrzymują się przez cały rok. Nam niestety nie udało się zobaczyć lodu, ale jak wskazuje nazwa było tom bardzo zimno. Szczyty w tym rejonie pasma Ałtaju Gobijskiego (mogę się mylić co do nazwy pasma) wznoszą się ponad 2000 m.n.p.m. Dochodząc nawet do ponad 2500 m. W porównaniu do poprzedniego dnia, kiedy przez parę godzin widzieliśmy tylko płaską, suchą po horyzont przestrzeń to miejsce jest całkowicie inne – góry, woda, zieleń.
Dodatkową atrakcją tego rejonu było dziwne zwierzątko – Szczekuszka. Bardzo ładne zwierzątko, taka mini wersja naszego świstaka.
Było to niesamowite miejsce, niestety zdjęcia nie są w stanie oddać choć 1/3 z tego jak było tam ładnie i niezwykle. Idąc doliną zachwycałem się nią na każdym kroku 🙂
Aby dojechać do Lodowej Doliny, należało pokonać parę kilometrów wąskiej i krętej „drogi”:
Teren zmienił się nie do poznania. Góry zaczęły robić się coraz większe, droga bardziej kręta:
Jednak to nie była jedyna przeszkoda, kozy biegały razem z nami:
Jak i w poprzek:
W miarę posuwania się dalej skały zaczęły się zmieniać:
Po przejechaniu kilku kilometrów, zostawiliśmy naszego UAZa i dalej poszliśmy już na nogach:
I tutaj zaczęła się „magia” ->płynąca woda i zieleń:) Po paru dniach spędzonych na pustyni taki widok robi wrażenie.
Niestety był to koniec sierpnia i ponoć panowała wtedy susza, więc wody nie było za wiele, ale jednak była! 🙂
Wejście do najwęższej części doliny, kanionu? w sumie nie wiem jak to nazwać.:)
Ściany skalne, miały dobrych kilkaset metrów, robiło to wrażenie:
Mongolia – lodowa Dolina Im dalej się szło, dolinka robiła się coraz węższa:
W 1/3 stały koniki i czekały na chętnych. Swoja drogą jestem ciekaw ilu tam możne być turystów. My nie spotkaliśmy wielu.
Zielona trawa:) Taka mała rzecz a cieszy:)
Najwęższa cześć kanionu, należało zgrabnie przeskakiwać z kamyka na kamień:)
Zielone dno, i strome suche ściany:
Po przejściu wąskiego odcinka dolina znów robiła się szeroka. Dalej już nie szliśmy.
Pamiątkowe zdjęcie z towarzyszami podróży, Francuzem i parą ze Szwajcarii, jechał z nami jeszcze Daniel, no ale ktoś zdjęcie musiał zrobić więc go tu nie ma. Jak widać na zdjęciu, mimo że było jeszcze lato ubrani byliśmy dość grubo.
Nawet potrafiła urosnąć namiastka choinki:
Wracając udało mi się złapać szczekuszkę i zrobić jej kilka ładnych zdjęć z bliska. Szczekuszek żyło tam mnóstwo ale były bardzo płochliwe i ciężko je było uchwycić z bliska. Ta została przyłapana na ścianie i nie miała gdzie uciec:D
Najwęższy fragment raz jeszcze, tym razem w drodze powrotnej:
Piękne niebo przy wyjściu z doliny:
Przemknął obok nas Mongoł na koniu:
Pasące się stado kóz:
A także jaki, a oddali krowy i konie.
Po powrocie do naszego samochodu urządziliśmy sobie posiłek w tej górskiej scenerii:
a nieopodal czekały na okruszki jakieś myszopodobne zwierzątka i małe ptaszki:
Kolejne zdjęcia będą z miejsca gdzie odkryto kości dinozaurów:)
Pozdrawiam,
Łukasz