Nocne łowienie ryb

Pewnego wieczoru na Ko Chang wybrałem się na nocne łowienie ryb. Wędkarzem nie jestem i nie byłem. W życiu tylko kilka razy łowiłem ryby, ale stwierdziłem, że coś takiego może być ciekawe. Nie myliłem się. 🙂

Miało to być nocne łownie ryb a więc gdy byliśmy jeszcze w porcie słońce powoli zachodziło:

Statków stało w porcie kilkanaście a wypływały wówczas 2-3. Były to spore jednostki – z miejscem do łowienie z przodu i tyłu 🙂

Witamy na pokładzie:

Ostatnie sprawdzanie sprzętu:

Chłopak, który się nami głownie zajmował:

Na statku byli jeszcze Rosjanie i 2 dziewczyny, ale już nie pamiętam skąd. Rosjanie jak to na Słowian przystało z pustymi rękami nie przyszli, więc i Whiskey się trafiło. Na szczęście ja napiłem się tylko symbolicznie bo na morzu nami dość bujało (dziewczyny miały dość) a mnie troszkę mdliło. Zresztą nie pierwszy raz na statku.

Zostawiamy inne jednostki w porcie i wypływamy:

Noc już w pełni, dopłynęliśmy i łowimy!

Kto złowił pierwsza rybę – oczywiście, że dziewczyna:

Taka o to sztuka:

I na mnie kolej, moja pierwsza ryba. (Zdjęcie dość słabe, bo nami bujało 😉 )

Moja zdobycz:

I jest druga!

Rosjanie też coś tam łapali:

Ponoć ni był to najlepszy czas na łowienie ale i tak parę sztuk złapaliśmy. Duża (z otwarta paszcza) i jedna mała to moje 😀

W Tajlandii przemysł turystyczny dobrze sobie radzi i tak też to było zorganizowane – agencja zbierała po kolei osoby z hoteli, zawiozła do portu, popłynęliśmy a później każdego odstawiono na miejsce.

Komentarz do “Nocne łowienie ryb

  • 28 grudnia 2013 o 22:28
    Permalink

    Fajny blog, miło się czyta. Pan Łukasz nieźle się najeździł 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *