Powoli żegnamy się z Bagan. Jak w poprzednich dniach wybieramy się na przejażdżkę rowerową aby jeszcze raz poczuć atmosferę tego niezwykłego miejsca.
Budda w Buddzie:
Siłownia na świeżym powietrzu:
Mimo pory suchej można było znaleźć kwitnące rośliny:
I nawet takie wyrastające z murów:
Widoki na okolice:
Trafiamy też do klasztoru:
A tu niestety nie wiem co:
Część świątyń jest odnawiana, przykład jednej:
Jedziemy dalej:
Dziesiątki świątyń:
W między czasie wchodzimy i podziwiamy świątynie:
Dalej w drogę:
Inni turyście wybierają mniej męczące środki transportu:
Miejscowa gra:
Przerwa na sok z trzciny cukrowej:
I wdrapujemy się na dach kolejnej świątyni:
Aby po raz ostatni podziwiać Bagan:
naprawdę niezwykłe miejsce:
Z góry wypatruję 2 kobiety zbierające bawełnę, ale o tym w kolejnym wpisie: