Wczesna pobudka aby zobaczyć wschód słońca prócz pięknych widoków i atmosfery poranka miała jeszcze dodatkowe plusy – można było znaleźć wyrzucone na brzeg piękne i duże muszle. Muszę przyznać, że byłem już nad wieloma morzami ale takich dużych i pięknych muszli nigdy nie udało mi się znaleźć. Oczywiście najładniejsze okazy były „do zdobycia” tylko z samego rana, zanim przeszli zbieracze, ale w ciągu dnia też czasem trafiały się muszle sporych rozmiarów. Ponadto ilość mniejszych muszli, które nad Bałtykiem uszłyby za duże, była niesamowita.
Czytaj dalejBułgarskie wschody słońca

Za oknami zima więc trzeba się rozgrzać przypominając wakacyjne klimaty. Na dobry początek kilka zdjęć ze wschodów słońca nad Morzem Czarnym. Sam pobyt w Bułgarii to był typowy wypoczynek nad morzem – słońce, woda, piasek – stąd będą tylko 2 wpisy 🙂
Czytaj dalejSok z pigwowca

Oprócz nalewki z pigwowca zrobiłem w tym roku także sok z tych owoców. Przepis jest bardzo prosty. Owoce trzeba umyć, usunąć gniazda nasienne i pokroić cienkie plastry. Następnie całość włożyć do słoika i zasypać cukrem. Aby lepiej rozprowadzić cukier wstrząsnąłem parę razy słoikiem. Całość włożyłem do lodówki. Następnego dnia owoce puściły sok. Nie ma go może bardzo dużo ale jest przepyszny – kwaśny ale i słodki. Sprawdza się świetnie jako dodatek do herbaty, naparów z imbiru lub dodany do wody. Taki sok można trzymać jakiś czas w lodówce lub pasteryzować ale nam się nigdy nie udało, szybko znikał 😉
Aby nie zmarnować owoców, gdy skończył się sok, całość zalałem wódką aby zrobić nalewkę.
Nalewka z Pigwowca

Przez wiele lat na działce rósł sobie pigwowiec, nie mylić z pigwą 😉 Jest to dość mało popularny owoc – bardzo twardy i kwaśny. Ma on jednak swoje walory – bardzo dużą zawartość witaminy C oraz świetnie nadaje się na nalewki i przetwory.
W tym roku zamiast oddać owoce po rodzinie postanowiłem zrobić swoja pierwszą nalewkę. Może to nieładnie się chwalić ale wyszła znakomicie!

Trzydniowiański Wierch

W tym roku postanowiliśmy zobaczyć coś więcej niż tylko krokusy. Naszym celem stał się widoczny z Doliny Chochołowskiej Trzydniowiański Wierch. Szczyt może nie jest bardzo wysoki – 1758 m.n.p.m. ale w warunkach wiosenno-zimowych wejście a szczególnie zejście nie należało do najprostszych. Aby na niego wejść wybraliśmy czerwony szlak z Polany Chochołowskiej przez Wyżnią Jarząbczą Polanę i Jarząbcze Szałasiska na szczyt Trzydniowiańskiego Wierchu, stąd grzbietem Kulawca i żlebem Krowińcem do polany Trzydniówki w Dolinie Chochołowskiej.
Podejście do granicy lasu było dość przyjemne – twardy, ubity śnieg i szlak wiodący pomału w górę. No i oczywiście piękne widoki:
Krokusy z Polany Chochołowskiej

Po roku przerwy wróciłem do Doliny Chochołowskiej aby podziwiać krokusy. Aby uniknąć tłumów byliśmy wyjątkowo wcześnie i krokusy… jeszcze spały tzn. były nie rozwinięte. Jest to również ładny widok ale polana nie jest wtedy aż tak fioletowa gdy kwiaty są otwarte. Obeszliśmy polanę, zjedliśmy w schronisku szarlotkę ze śmietaną i borówkami (polecam) a następnie poszliśmy na Trzydniowiański Wierch, o którym napiszę wkrótce. Po zejściu ze szczytu wróciliśmy na Polanę Chochołowską aby jeszcze raz nacieszyć oczy pięknymi krokusami.