Ostatni wpis dotyczący plaży/morza itd. A więc po zobaczeniu suchych szczątków ryb na ulicy średniowiecznego miasta, popatrzeniu na łódki, oraz bieganiu za krabami, przeszliśmy przez całą szeroką plażę podczas odpływu i dotarliśmy na półwysep. Było to dość ciekawe miejsce – kilkumetrowe górki, kamienne wybrzeże schodzące do morza, oraz dwie plażę z czego jedna bardzo ładna i czysta. Spędziliśmy tam sporo czasu, rozkoszując się pięknym dniem i widokami. W tym samym czasie gdy tam byliśmy rozpoczął się przypływ. Więcej tu -> plaża przypłwy. Jak to opisywałem wody przybyło tam dość dużo, jako, że my weszliśmy na półwysep (wtedy jeszcze) w czasie odpływu po wielkiej plaży nie pomyśleliśmy że przybierająca woda może nam odciąć drogę powrotną. I tak się nieomal stało. Z szerokiej plaży, gdy wracaliśmy została wąska łacha piachu, w jednym miejscu woda przelewała się z jednej strony na drugą czyniąc z naszego półwyspu – wyspę. Udało nam się wrócić w idealnym momencie. Jeszcze kilka chwil musielibyśmy wracać w najlepszym przypadku w wodzie po kolana.
Półwysep na zdjęciach prezentuje się tak – plaża:
Kamieniste wybrzeże:
A ten kamień jak się trzyma?
Pozostałości bunkrów:
Położone w pobliżu groby – jeden chrześcijański!:
Nasz półwysep a potem wyspa widziane z daleka:
Na koniec odpowiedź na nurtujące pytanie – czy się wykąpałem? Tak…
Woda była dość ciepła i w miarę czysta: