Zanim przejdę do opisywania Birmy, napiszę jeszcze klika słów o noclegu w Bangkoku.
Jadąc do Bangkoku szukałem taniego i spokojnego hostelu w okolicy Khao San Road (mekki backpakerów). Znajdują się tam setki hoteli i hosteli – do wyboru do koloru. Udało mi się znaleźć w Internecie mały hostel z przyjemną restauracją i miłą obsługą. Jednym słowem ideał 😉 Zarezerwowałem tam jeden nocleg (następnego dnia z rana jechałem na wyspę Ko Chang) oraz 4 noclegi po powrocie z wyspy. Zależało mi na fajnym miejscu gdyż miał to być pierwszy kontakt rodziców z daleką Azją.
Do Bangkoku dotarłem po południu. Położenie hostelu było dobre – spokojna ulica, niedaleko Khao San Road ale … to tylko tyle. Później było już tylko gorzej. Aby wejść do pokoju trzeba było przejść przez restauracyjkę z właścicielką śpiąca na podłodze oraz wąską kuchnię, gdzie ledwo zmieściłem się z plecakiem. Następnie były schody, z czego jeden ruszał się tak, że ledwo dało się wejść. Gdy zobaczyłem pokój to się całkowicie załamałem… Wiedziałem, że tu rodziców nie mogę zabrać. Stwierdziłem, że tą jedną noc dam radę (spałem w śpiworze, bo „pościeli” bałem się dotykać) i ruszyłem szukać lepszego noclegu na późniejsze dni w Bangkoku. Tu natrafiłem na mały problem, bo choć były setki hoteli i hoteli to w szczycie sezonu (czyli nasza zima) jest tam naprawdę dużo ludzi. W wielu hotelach nie mieli wolnych pokoi, w innych nie robili rezerwacji a w kolejnych ceny były ogromne. Cały wieczór spędziłem chodząc od recepcji do recepcji nie mogąc znaleźć nic sensownego. Ostatecznie po długim szukaniu udało mi się trafić na jeden hotel w bocznej uliczce z rozsądną ceną i możliwością rezerwacji. Długo się nie wahałem. Zadowolony mogłem wreszcie spokojnie coś zjeść. Wróciłem do mojego „Mordoru” i przetrwałem jedną noc.
Cóż, jak widać muszę mieć jakieś przygody z noclegiem w Bangkoku. Poprzednim razem pomyliłem hostele i zamiast do super miejsca trafiłem do dużo gorszego. Stało się tak dlatego, że na tej samej ulicy znajdują się dwa podobne miejsca Green House i Green Guest House. Wówczas o 3 w nocy i po ogromny problemach na lotnisku, gdzie przez długi czas walczyłem aby mnie wpuścili jedno słowo w nazwie nie robiło większego znaczenia 😉
Podsumowując, noclegu w Bangkoku można szukać na wiele sposobów. Jak się ma czas i nie przylatuje późną nocą można pojechać w ciemno i zawsze się coś znajdzie. Jeśli jednak ktoś lubi jechać w sprawdzone miejsce warto się do tego wcześniej przygotować i np. wcześniej poczytać w internecie lub popytać znajomych.