W dżungli amazońskiej spędziłem 3 tygodnie. Niestety nie mam czasu opisywać wszystkiego bardzo dokładnie więc będzie szybki wspomnienie minionych tygodni ze sporą ilością zdjęć.
Na początku przyleciałem do wujka do Rurrenabaque. Jest to miejscowość przepięknie położona u stóp Andów, nad rzeką Beni. Dość turystyczna, jest tam pełno hosteli i agencji oferujących wycieczki do Parku Madidi (jeden z najbardziej bogatych ekostystemów na świecie) oraz na pampę. Mieliśmy szybko jechać do Ixiamas – miejscowości położonej na styku dżungli i pampy, ale blokada drogi przez miejscowych zatrzymała nas na kilka dni w Rurre.
Rurrenabaque – z jednej strony góry:
oraz możne dżungli:
Najpierw popłynęliśmy zobaczyć statek, którym pływa mój wujek po swojej parafi. Najdalej dopływa 680 km. Statek został przez niego zaprojektowany i zbudowany. Łącznie z wycinką drzewa z lasu, robieniem śrób itp. Ma ponad 20 metrów długości oraz 2 pokłady w tym kuchnie, toaletę, prysznic, kajuty. Słowem wszytko co potrzeba.
Spróbowaliśmy tam, takiej o to pysznej ryby pieczonej w liściach bananowca:
Aby dostać się do barki, musieliśmy płynać wąską lódką ok 40 minut:
Takich łodzi pływa tam sporo, nasz była głębsza:
Największy podróznik – Misiu czyli piesek wujka. Jeździł motorem, pływa czyli robi wszystko to co jego pan.
Kolacja pewnego wieczoru, pyszna rybka z rodziny piraniowatych:
Gdy odblokowali drogę pojechaliśmy do Ixiamas. Tam uczyliśmy dzieci angielskiego w szkole oraz wieczorami w salce parafialnej.
W tym czasie przyszedł – Sur czyli zimne powietrze znad Patagonii. Zrobiło się naprawdę zimno jak na tropik. temperatura spadła nawet do 9 stopni! Padało też nieprzerwanie przez 5 dni. Z tego powodu droga do Ixiamas w części pokryła się błotem i była dość ciężka.
Przeprawa promowa przez rzekę Beni:
Samochód był pożyczony i nie był zadbany. Jednak spisał się przez te 3 tygodnie. Pierwsza urwana cześć:
Druga urwana cześć, już znacznie poważniejsza. Naszczeście wujek ksiądz, który musi być równocześnie misjonarzem, kierowca, mechanikiem, sternikiem, projektantem, ogrodnikiem itp. umiał ją naprawić.
Jeden z licznych przejazdów przez strumienie:
Nasza droga:
Misiu w ubranku, było wówczas zimno:
koniec części 1