W końcu trafiliśmy do ShiShi. To właśnie tutaj miała odbywać się moja praktyka. Jest to dużo mniejsze miasto niż Xiamen. Znacznie się od niego różni- na ulicach panuje dużo, dużo większy chaos, skutery i motory są wszędzie- nawet na chodnikach. O tym będę musiał zrobić specjalny wpis. Jest głośno i brudno. Typowe chińskie miasto. Ale nie jest chyba takie złe, jak nam opowiadali Chińczycy. Jest tu kilka parków, świątynie, plaża też jest niedaleko.
Mieliśmy tu pracować w 5* hotelu ale wciąż go nie otworzyli, więc obecnie mieszkamy w innym i zamiast pracy na recepcji uczymy się codziennie po 8 godzin chińskiego.To jest dużo i powinienem coś złapać tego języka, ale ciężko mi idzie. Pozytywem jest to, że chińskie znaki nie są już dla mnie nieodgadnioną masą pionowych i poziomych kresek ale potrafię zauważyć wśród nich kształty – nie mam zielonego pojęcia co oznaczają, ale potrafię już je jako tako odróżniać. Jest to choć mały postęp. Mam nadzieję, że każdym dniem będzie coraz lepiej, choć jest bardzo trudno.
Dodałem nowe zdjęcia do folderu Chiny -> zdjęcia Są jeszcze z Xiamen. Powoli będę opisywał to ciekawe miasto na stronie.
Podobno pierwsze trzy miesiące nauki chińskiego są najtrudniejsze, potem już z „górki” 🙂