Najpopularniejszym sposobem na zobaczenia okolicy jest swojego rodzaju triatlon czyli połączenie jazdy konnej, jeepa oraz zjazdu na rowerach. Z racji tego, że cześć miejsc widzieliśmy poprzedniego dnia na koniach nasza trasa jeepem odbiegała troszkę od standardowej – zamiast na południe pojechaliśmy na północ.
Na początku były jednak konie. Na szczęście po poprzedniej jeździe konnej plecy oraz tyłek nie bolały bardzo i kolejne 3 godziny na koniu były samą przyjemnością. Kanion, który wtedy zobaczyliśmy był podobny do tego z dnia poprzedniego – pionowe czerwone skały, kaktusy. Zapraszam do oglądnięcia poprzedniego wpisu. znajduje się tam sporo zdjęć z południa Tupizy.
Następnie mieliśmy lekki posiłek nad rzeką oraz pojechaliśmy zobaczyć ciekawą formację skalną:
Ale zabawa miała dopiero sie zacząć. Wjechaliśmy na sporą górę, z której rozpościerał się wspaniały widok na okoliczne dolinki. Cudowne miejsce.
Pionowe skały robią niesamowite wrażenie:
W oddali widać czerwone skały, niesamowita mieszanka:
I jeszcze moje ulubione – kaktusy:
Następnie ubraliśmy kaski, rękawiczki i zaczęliśmy 14 km zjazd w dół. droga była kręta, ale nie dało się jechać szybko z powodu dużej ilości kamieni – ręce trochę bolały. Co jakiś czas robiliśmy postój aby porobić zdjęcia i podziwiać krajobrazy.
Jeden z zakrętów:
Kolejny:
Widoczki po drodze:
mój rower:
Tu już było dość płasko i prosto:
Ale widoki również imponujące:
I te niesamowite czerwone skały:
Pozdrawiam,
Łukasz