Wulkan Ijen

Wulkan Bromo nie był ostatnim jaki mogłem zobaczyć na Jawie. Czytając kiedyś relację z wyprawy do o koła świata , natrafiłem na zdjęcia z wulkanu Ijen. Zdjęcia mnie zachwyciły, teraz sam miałem możliwość zobaczenia tego niezwykłego miejsca. 
Bez wątpienia jest to jedno z najbardziej niezwykłych miejsc jakie kiedykolwiek widziałem. 


Wulkan Ijen podobnie jak Bromo jest ciągle aktywny. Z jego wnętrza wypływa siarka, którą następnie jest wydobywana na dnie krateru. Za sprawą bardzo niekorzystnego środowiska (np. szybkiej korodacji metalu) do pracy wykorzystywana jest wyłącznie siła ludzkich mięśni. Podejrzewam, że jest to również dużo tańsze. Praca tragarzy wygląda strasznie. Muszą pokonać kilku kilometrową ścieżkę na szczyt wulkanu a następnie zejść kilometr w dół do krateru. Tam w duszących oparach metalowi kijami odłupują siarkę. Dziennie wykonują dwa kursy z koszami wypełnionymi siarką. W zależności od indywidualnych możliwości niosą od 70 do nawet 105 kg siarki w bambusowych koszykach. Ubrani są w marne ubrania, bardzo często maszerują po wąskich ścieżkach w samych japonkach. 
Jednak z drugiej strony, mimo, że praca wygląda okrutnie. Nie są oni stosunkowo źle opłacani (jak na warunki indonezyjskie). Pracują tam zwykle ubodzy i nie wykształceni ludzie. Nie wsyzscy pracują tam na stałe. Bardzo często zarobione w kopalni pieniądze umożliwiają im kupno ryżu czy innych nasion, które mogą potem zasiać. Dziennie pracuje około 200 górników.

Już sam dojazd pod wulkan dostarcza wielu emocji. Droga, którą pokonywaliśmy jeepami (bo nic innego chyba by nie dało rady) była wąska, dziurawa ale za to wiodła przez sam środek lasu tropikalnego. Ściana zielenie wygląda niesamowicie.

 

Po dojechaniu na miejsce czekała nas ponad godzinna wspinaczka na szczyt krateru. Po drodze leżały zostawione kosze z siarką, to taki mały przedsmak tego co miało nas czekać:

 

 

Około 30 minut od szczytu znajduje się małe obozowisko górników. Jest tam również waga do ważenie koszy z siarką:

 

Zbliżając się do szczytu wulkanu, drzewa przestały się rosnąć. Pojawiły się za to kłęby dymów z wnętrza wulkanu:

 

Po chwili ukazał się całkowicie nieziemski widok. Żadnej roślinności, gołe skały, martwa roślinność a do tego niesamowity odór siarki. Mimo, że miałem założoną maseczkę i zawiniętą koszule i tak bardzo było czuć.

 

Ze szczytu ukazał się taki widok na środek wulkanu. W jego wnętrzu znajduje się jezioro o niesamowitym kolorze. Bynajmniej nie jest to woda w której można się kąpać. Jest to sam kwas.

 

Droga na szczycie:

 

Tragarz niosący siarkę:

 

Do tego miejsca można dojść. Dalej można już zejść ale na własne ryzyko. My niestety nie mieliśmy czasu aby zejść na dół i z bliższa zobaczyć jak wydobywna jest siarka. Zejście z tego miejsca na dół zajmuje około godziny.

 

a widok z tego miejsca był taki:

  

Mijający nas górnicy:

 

 

Miejsce wydobywania siarki widziane z góry:

 

Górnicy wychodzący z krateru:

  

 

Na koniec 2 pamiątkowe zdjęcia:

  
 

 

Pozdrawiam,
Łukasz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *