Wyjechaliśmy z Pisco i udaliśmy się do jedynej w Ameryce Południowej oazy Huacachiny. Małe jeziorko otoczone jest szeregiem hosteli i restauracji a dookoła znajdują się potężne wydmy.
Bardzo ładne i niezwykłe miejsce.
Wydmy tak na oko mają 200-300 metrów. Wdrapawszy się na jedną z nich widok był niesamowity. Z jednej strony miasto Ica oraz inne osady , w dole oaza a za nimi Andy.Dalej już tylko morze piasku ciągnące się po horyzont. NA wydmę wchodziliśmy około 40 min. a zbiegliśmy z niej w może 3 minuty. Świetna zabawa. Po południu czekała na nas główna atrakcja dnia czyli szaleństwo specjalnymi pojazdami. Kierowca podjeżdżał i zjeżdżał z naprawdę stromych wydm. Coś jak rollercoaster ale po pustyni. Dodatkowo mogliśmy zjeżdżać z wydm na deskach snowbordowych . Ciekawe przeżycie, zwłaszcza że nigdy nie jeździłem na snowbordzie.
Następnego dnia chcieliśmy oglądnąć wschód słońca. Wstaliśmy o 4.15 i ciepło ubrani oraz zaopatrzeni w czołówki zaczęliśmy wchodzić na wydmę przy dźwiękach muzyki dochodzącej z pobliskiej dyskoteki:) Niestety, mgła była tak duża, że ograniczyła widoczność do kilku metrów i wschodu słońca nie zobaczyliśmy. Pozostało tylko zbiec z wydmy do hostelu prosto na śniadanie.
Oaza Huacachina:
Pozdrawiam,
Łukasz