Pod koniec mojego opisu krótkiego wypadu do Wuyishan czas chyba na największa atrakcję, mianowicie spływ tratwami przełomem rzeki. Tratwy i przełom pokazałem już w pierwszym wpisie dotyczącym Wuyishan. Jadąc tak daleko i my postanowiliśmy z tego skorzystać. Cena – 100 yuanów (ok 50 zł) jak za około 2 godzinny spływ i wielką atrakcję w prowincji Fujian nie najgorsza. Na spływ udaliśmy się po drugiej dolinie. Jednak aby na dostać bilet musieliśmy zmierzyć się z chińskimi cwaniakami. Na spływ sprzedawana jest określona (limitowana) ilość biletów na każdą godzinę. Chętnych jest sporo, cześć Chińczyków nie chce czekać a więc miejscowi są etatowymi „staczami” a raczej „wpychaczami” bo próbują dostawać się z boku, bez kolejki, kupują kilka biletów a potem odsprzedają je niecierpliwym turystom.
Obok nas była jedna spora kłótnia. My na otwarcie okienka i ponowną sprzedaż biletów musieliśmy czekać około godziny, toteż Yessin nie pozwolił nikomu wepchać się z boku. Inni czkający za nami z podziwem patrzyli jak łamanym chińskim wygania wpychających się na koniec kolejki. Bilety udało nam się kupić, zablokowaliśmy jeszcze wypychaczy tak aby stojący za nami poznani turyści mogli tez kupić i razem udaliśmy się do przystani.
Walka o bilety, o tam na środku się je kupowało:
Potem jeszcze należało się odpędzić od sprzedawców pamiątek:
I byliśmy na przystani:
Wsiadamy na tratwy – 3 rzędy po dwie osoby i dwóch flisaków(?)
Odpływamy:
Filmik (dzieci zatykają uszy):
Nurt był generalnie bardzo spokojny, bez odpychania się trwałoby to dłuuuuuugo:
Powoli dopływamy do przełomu:
Za nami i przed nami płynęło sporo tratw:
Nie wiedzieć czemu ale my płynęliśmy bardzo wolno, stale nas ktoś wyprzedzał:
Może to dla tego 😉
a może dlatego, że czasem płynęliśmy alternatywnie 😉
A tak naprawdę to chyba naszym flisakom, nie bardzo chciało się odpychać. Za to mogliśmy dłużej podziwiać takie krajobrazy:
Przeważnie woda była płytka, ale czasem robiło się hm.. głęboko:
Płyniemy dalej, w oddali skała na którą wdrapywaliśmy się dzień wcześniej (więcej tutaj):
Skała w całej okazałości:
A tą skałę wdzieliśmy z mostu:
A to jeden z najbardziej charakterystycznych punktów Wuyishan:
I kilka pocztówkowych widoków:
Już prawie koniec, płyniemy wśród drzew:
Przystań końcowa:
Ale to jeszcze nie koniec relacji z Wuyishan. Wkrótce ostanie magiczne miejsce.