Kolejny dzień w Mongolii wymaga mojego dłuższego komentarza. Był to jeden z najbardziej niesamowitych dni w moim życiu i chyba już na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Wydarzyło się w nim tyle rzeczy, że można by nimi pół wyjazdu obsadzić. Zdjęcia z tego dnia będą podzielone na kilka odcinków.
Ale idźmy od początku 🙂 Wieczorek był miły, pogawędziliśmy z Rosjanami z jurty obok. Towarzyszyła nam przy tym nasza przyjaciółka – koza:) zamiast spać z resztą stada próbowała cały czas wejść nam do jurty. 😀 Klapek idealnie służył do odganiania:D
Następnego dnia wstaliśmy wcześnie aby przejechać się na wielbłądach. Kto mógł nas z rana przywitać? 🙂 Oczywiście nasza przyjaciółka;)