Isla Del Sol miała być tylko kolejną wyspą na jeziorze Titicaca, którą chcieliśmy odwiedzić. Myślałem, że nie będzie się wiele różnić od wysp, które widzieliśmy wcześniej. Myliłem się i to bardzo.
Ale zacznijmy od początku. Z Puno do Copacabany, skąd odpływają łodzie na Isla del Sol jest ok 3,5 godziny. Przekraczanie granicy Peruwiańsko-Boliwijskiej nie stanowi problemu. Sama Copacabana to miasto hosteli, sklepów i restauracji. Co tu dużo mówić, jak dla mnie brzydkie. Szybko więc udaliśmy się w kierunku łodzi i popłynęliśmy na wyspę. dotarcie tam zajęło nam ok 1,5 godziny. Na łodzi poproszono nas o bilety, więc ja bez wahania wyjąłem jakieś z kieszeni i dałem do kontroli. Kontroler tak patrzył, patrzył i powiedział, „aaa w jedna stronę, na południową cześć.” zgadzało się to z tym co kupiliśmy w porcie. Jednak przyjrzałem się dokładnie biletom i… okazało się że były to bilety autobusowe Puno – Copacabana. Nie wiem jak to przeszło ale się udało. Co ciekawe naszych prawdziwych biletów nie mogliśmy znaleźć. 😉 Pewność siebie bardzo się w życiu przydaje.
peru
Wyspy na j.Titicaca: Uros, Amantani i Taquile
Podobnie jak do Cusco do Puno przyjechaliśmy z samego rana. Mieliśmy już zarezerwowaną 2 dniową wycieczkę na wyspy na jeziorze Titicaca. Ponieważ była dopiero 5 rano a rejs był o 8, ulokowano nas w hostelu (Marlon House – bardzo fajny) na sofach, dano koce i mogliśmy się jeszcze przespać 1,5 godzinki 🙂
Rejs był sporą łodzią ( tak na ok 25 osób) ale baaardzo i to bardzo wolną. Pierwsze były pływające wyspy Uros. Jedna ze sztandarowych atrakcji Peru. Wszystko, łącznie z wyspami, jest robione z trzciny. Miejsce ciekawe, warte zobaczenia, ale bardzo komercyjne. Indianie próbujący sprzedać cos na każdym kroku, oraz oferujący krótkie przejażdżki ich łodziami.
Cusco i Machu Picchu
Po raz kolejny wykorzystaliśmy nocny autobus i z rana przyjechaliśmy do Cusco. Podróż już nie była tak komfortowa jak poprzednia, gdyż droga była dużo bardziej kręta i wyboista. Cusco to dawna stolica imperium Inków. Położone jest na wysokości ok 3200 metrów, w dolinie. Centrum jest zadbane, wszystkie kamienice są kolorowe i poodnawiane. Po południu wybraliśmy się na wycieczkę, do ruin inkaskich do okola miasta.
Arequipa i Kanion Colca
Kolejnymi miejscami, które zwiedziliśmy w Peru była Arequipa oraz położony w odległości 200 km kanion Colca. Arequipa położona jest w pięknej okolicy. Do okola znajdują się wulkany o wysokości ok 6 tys m. Miasto nazwane jest białym miastem, gdyż wiele budynków zbudowanych jest ze skał wulkanicznych. Pochodziliśmy po mieście oraz odwiedziliśmy bardzo kolorowy dawny klasztor. Ciekawe miejsce, gdzie ściany były pomalowane w żywe kolory.
Następnego dnia wstaliśmy o 2-30 i udaliśmy się na treking do kanionu Colca.
Wydmy i oaza Huacachina
Wyjechaliśmy z Pisco i udaliśmy się do jedynej w Ameryce Południowej oazy Huacachiny. Małe jeziorko otoczone jest szeregiem hosteli i restauracji a dookoła znajdują się potężne wydmy.
Bardzo ładne i niezwykłe miejsce.
Pingwin!
Po zwiedzeniu Limy przyszedł czas na wyspy Ballestras i Park Narodowy Paracas. Miejsca są znane ze względu na bogatą faunę, która je zamieszkuje. Do jednych z atrakcji należą pingwiny i słownie morskie. Polożone są około 240 km na południe od Limy. Jedzie się do nich słynną drogą panamerykańską.
My zatrzymaliśmy się w Pisco. Miasto zostało zburzone przez trzęsienie ziemi w 2007 roku i teraz intensywnie sie odbudowuje. Mimo wielu placów budowy i wystających zbrojeń z dachów jest tu bardzo czysto. Peruwiańczycy cały czas sprzątają – zamiatają, wycierają itp. Jest to bardzo zaskakujące. Jest zdecydowanie czyściej niż w Polsce.
Buenos dias Ameryko!
Zaczynam nową serią wpisów na blogu, które będą teraz dotyczyły… Ameryki Południowej. Po wielu latach myślenia i planowania wyjazdu za ocean wylądowałem w Peru!
Przelot tylko z samego Amsterdamu zajmuje aż 12godzin 40 minut.
Lima przywitała nas mgłą ,słabym deszczem i … chłodem. Jest może z 15 stopni, a w nocy jeszcze chłodniej. Peruwiańczycy chodzą grubo poubierani. No ale nie ma się co dziwić w końcu teraz jest tu zima.
Historyczne centrum Limy nie jest bardzo duże i wiele zwiedzania nie ma. Kilka placów, kościołów i muzeów. Da się ją zwiedzić w jeden dzień. Lima nie robi specjalnie dużego wrażenia, ale jej centrum oraz dzielnica Miraflores gdzie śpię jest bardzo zadbana pod względem czystości. Na ulicach widać dużo sprzątających osób a śmieci jest tu jak na lekarstwo. Jest to zdecydowana różnica w porównaniu do Azji.