Mała przerwa w podróżach po Mongolii. Z gorących stepów i pustyń przenosimy się do mroźnego Krakowa. Dziś historia jednego łabędzia.
Był sobie łabędź:
Kaczki od niego odleciały:
Przyjaciel też:
Więc łabędź poszedł samotnie przed siebie:
Dokąd tak szedł?
Dlaczego sam?
W pewnym momencie się zatrzymał:
Dlaczego zawrócił?
Co kazało wracać?
popatrzył w dal:
Zatrzymał się:
i odfrunął, piękny biały łabędź, gdzie poleciał?
Miała to być smutna historia pewnego łabędzia, ale nie miałem weny:)
Pozdrawiam.