To już ostatnie zdjęcia z Malezji. Kuala Lumpur to stolica tego kraju ale w sumie prócz Petronas Towers nie ma wiele do zaoferowania stąd dziś nie będzie wielu zdjęć.
malezja
Langawki – farma krokodyli
Na Langkawi odwiedliśmy jeszcze jedno ciekawe miejsce – farmę krokodyli. Oprócz setek krokodyli w klatkach co jakiś czas odbywały się tam pokazy z owymi gadami w roli głównej. Niestety zdjęcia nie oddadzą dokładnie tych wyczynów treserów ale popatrzeć można 🙂
Wyspa Langkawi
Wracam do relacjonowania wyjazdu. Tym razem kilka zdjęć z 4 dniowej wycieczki na wyspę położoną blisko uniwersytetu.
Langkawi to archipelag blisko stu wysp z dominującą jedną, największą (Langkawi) położony na wschodnim wybrzeżu Malezji, tuż przy granicy z Tajlandią. Wyspy posiadają wszystko czego możne chcieć turysta: piękne plaże oraz bujną tropikalną roślinność. Jest to typowa turystyczna wyspa, z mnóstwem hoteli, sklepów, barów i restauracji. Niestety skutkuje to tym, że ceny jedzenia czy noclegów są wyższe niż np. na Penangu, no i można zapomnieć o tak ulicznym jedzeniu, co niestety bardzo mnie bolało 🙁 Magnesem przyciągającym ludzi na wyspę jest też ustanowienie obszaru wyspy strefą bezcłową, dzięki czemu ceny alkoholu, słodyczy czy perfum są o wiele niższe niż w innych miejscach w Malezji. Dla przykładu małe piwo w restauracji na Penangu kosztowało ok 9 zł, na Cameron Highlands z 12 zł a tutaj 5 zł 🙂 Czekolada również była o wiele tańsza! 😀 W małym stopniu rekompensuje to wyższe ceny posiłków.
Mieszkaliśmy jakieś 10 metrów od jednej z największych plaż na wyspie. Funkcjonowało tam kilka bardzo klimatycznych barów na plaży – muzyka na żywo, hamaki, szum fal itp. Aż chciałoby się tam zostać na długo. 🙂
Wyspa Penang
Poprzednio pokazałem uliczne jedzenie Penangu. Dziś umieszczę zdjęcia z samej wyspy. Kilka zdjęć z dwóch świątyń a później z najmniejszego Parku narodowego na świecie.
Uliczne jedzenie – Penang
Wyspę Penang opisywałem już wcześniej, ale nie umieszczałem z niej żadnych zdjęć. Dziś nadrobię te zaległości 🙂 Jak opisuje Penang Lonely Planet – wyspa Penang to jedna z najciekawszych wysp w tej części Azji. Zgodzę się z tym określeniem wyspa, posiada wiele atrakcji od historycznego miasta Georgetown, świątynie buddyjski i hinduskie przez farmy motyli aż do najmniejszego na świecie parku Narodowego, w skład którego wchodzą puste plaże oraz dżungla. Ale największą atrakcją Penengu jak dla mnie nie są plaże czy zabytki ale …. jedzenie! Wyspa słynie z mieszanki kuchni Malajskiej, chińskiej i hinduskiej. Połączenie smaków z tych rożnych cześć świata powoduje, że na Penangu nie chce przestać się jeść. Dodatkowym plusem ulicznego jedzenia jest fakt, że jest ono bardzo tanie. Wystarczy tylko chodzić po straganach, wybierać i jeść, jeść, jeść:)
Blog – kontynuacja ! :D
3 tygodnie temu wróciłem do Polski po długiej podróży po Azji. Zwiedzałem dość intensywnie więc niestety brakło mi czasu na poradzenie bloga. Teraz mam nadzieję to nadrobić. Pojawią się zdjęcia z Malezji, Kambodży, Indonezji, Singapuru, Filipin i Tajlandii. Zaglądajcie więc wkrótce na bloga bp będzie warto! 🙂 Na razie mały przedsmak tego co będzie.
Penang – Langkawi – koniec projektu
Nie miałem ostatnio czasu na aktualizowanie bloga, gdyż podróżowałem po Malezji. Odwiedziliśmy dwie wyspy położone na zachodnim wybrzeżu Malezji. Najpierw pojechaliśmy na wyspę Penang. Bardzo interesujące miejsce –stara zabudowa miasta Georgetown, park narodowy z plażami, znakomite i tanie jedzenie pozostawiają miłe wspomnienia:) Jedzenie w Malezji jest bardzo dobre ale na Penengu było wprost wyśmienite – makaron z warzywami i kurczakiem, czy takie jakby nasze pierogi itp. A wszystko to w bardzo niskich cenach ( kupowane na ulicy).
Malezyjska Dżungla
Jak pisałem wcześniej mieliśmy wycieczkę do dżungli.
Uniwersytet został zlokalizowany w dżungli więc wystarczyło tylko wyjść poza obiekt i już się w niej było. Początkowo szliśmy taką szeroką drogą, z wykoszoną trawą, wszyscy się śmiali, gdzie ta dżungla itp. Po jakiś 500 metrach zatrzymaliśmy się na polanie aby nasi przewodnicy (studenci z kola naukowego) mogli się nam przedstawić itp. Po czym powiedzieli no to teraz wchodzimy do dżungli i pokazali taką wąską ścieżkę idącą w las. Miny dziewczyny bezcenne… 😀 uśmieszki przeszły od razu.
Cameron Highlands
Cameron Highlands to wzgórza położone na półwyspie malezyjskim słynące z plantacji herbaty. Położone są wysokości około 1500 m.n.p.m. przez co temperatury są tam w granicach 16–24 stopni. porównując to do temperatury, w której obecnie przebywamy jest to stosunkowo chłodno. wieczorami ubrałem nawet wind stopera a nad ranem w pokoju trzeba się było przykryć 😉 Wzgórza nie są całe porośnięte krzakami herbaty – znajdują się tam liczne farmy owoców i warzyw, które potem są dostarczane do wielu miejsc w Malezji. My oprócz plantacji herbaty zwiedzaliśmy jeszcze farmę truskawek, pszczół i róż. Wszystkie te plantacje i farmy są jakby zatopione w otaczającej je dżungli. Drogi są tam wąskie i kręte ale w dobrym stanie. Jadąc przez plantację herbaty, przed niektórymi zakrętami należało trąbić bo były tak ostre a dwa samochody nie były w wstanie się minąć – jeden kierowca musiał czekać w specjalnych miejscach do mijania.
Malezja
Niestety nie udało mi się dokończyć pokazywania zdjęć z Mongolii i Rosji, ale obiecuję pokazać je w późniejszym terminie.
Z powodu mojego wyjazdu na praktykę będzie królować Malezja.
Notkę piszę z lotniska w Kuala Lumpur czekając na kolejny lot. Dotarłem tu z niemałymi kłopotami. Mianowicie na lotnisku w Londynie okazało się, że linie lotnicze wymagają biletu powrotnego z Malezji. Ja takiego biletu jeszcze nie posiadam gdyż nie wiem kiedy wrócę.Pan odprawiający mnie powiedział, że muszę kupić bilet i dopiero będę mógł polecieć! Działo się to wszystko 3 godziny przed moim lotem.W takich nerwach nie jest to łatwe ale, aby nie kupować już biletu zastosowałem trik sprzed roku i na pewnej stronie, nie będę ujawniał nazwy 🙂 zrobiłem rezerwację, którą chciałem wydrukować i pokazać obsłudze. Rezerwacja wygaśnie sobie za 3 dni, a ja miałem co pokazać. Rezerwacja mi się udała, ale problemem było wydrukowanie potwierdzenia. Całe szczęście pomógł mi jakiś Rosjanin. Nie było to proste, należało coś kliknąć na jednym komputerze, coś innego na drugim. Ogólnie nerwy jakich mało. Bez tego wydruku nie poleciałbym do Malezji. Aby wynagrodzić mi te nerwy dostałem świetne miejsca w samolocie, obok mnie były 2 miejsca wolne więc mogłem się wygodnie ułożyć i spać. Czekam teraz na lot do Alor Setar a stamtąd już blisko na uniwersytet.
Wkrótce obszerniejsze relacje no i pierwsze zdjęcia! 🙂
Pozdrawiam,
Łukasz