Penang – Langkawi – koniec projektu

Nie miałem ostatnio czasu na aktualizowanie bloga, gdyż podróżowałem po Malezji. Odwiedziliśmy dwie wyspy położone na zachodnim wybrzeżu Malezji. Najpierw pojechaliśmy na wyspę Penang. Bardzo interesujące miejsce –stara zabudowa miasta Georgetown, park narodowy z plażami, znakomite i tanie jedzenie pozostawiają miłe wspomnienia:) Jedzenie w Malezji jest bardzo dobre ale na Penengu było wprost wyśmienite – makaron z warzywami i kurczakiem, czy takie jakby nasze pierogi itp. A wszystko to w bardzo niskich cenach ( kupowane na ulicy).

Spędzaliśmy tam więc czasz wiedza jąc, jedząc oraz pływając w morzu. Po pierwszym dniu dość mocno mnie spiekło na ramionach, mimo że byliśmy na słońcu może ze 2 godziny, głównie w wodzie, i stosując krem 30 uv. No niestety tak to jest jak się jest całkowicie białym i wychodzi się na największe słońce praktycznie na równiku :/ Tutaj cień człowiek ma zaledwie kilkadziesiąt cm. Więc prawie go nie ma. Następnego dnia kąpałem się już z ręcznikiem na ramionach. Plaża była bardzo ładna, piasek czysty ale woda nie była przejrzysta, za to drugiego dnia musieliśmy walczyć z małpami, które chciały na ukraść jedzenie. Zdobyły tylko krakersy 🙂

Następnie wróciliśmy na 2 noce na kampus i wyruszyliśmy na kolejną wyspę Langkawi – słynącą głównie z pięknych plaż. Cały archipelag składa się z 99większych. Tutaj podczas wycieczki łodzią doprawiłem sobie ramiona – niepotrzebnie ściągnąłem sobie skórę z ramion a następnie wyszedłem na 50 min na słońce, mimo tego że dwa razy smarowałem się kremem 20 i praktycznie cały czas spędziłem w wodzie to miejsca gdzie zeszła mi skóra są teraz bardzo ale to bardzo brązowe. Nie boli mnie to więc mam nadzieję, że nic mi nie będzie. Stosuję żel na oparzenia słoneczne, no ale ładnie to nie wygląda :/ W kolejnych dniach stosowałem krem 50 i kąpałem się z ręcznikiem. Zwiedziliśmy także farmę krokodyli – ich opiekunowie całowali wielkiego krokodyla w pysk, siadali na nim oraz wkładali mu rękę do paszczy 🙂 Nie chwiałbym mieć takiej pracy jak oni. Niestety i tutaj woda nie była przejrzysta a szkoda, bo można byłoby poobserwować ryby i inne stworzenia żyjące w wodzie.

Nasz projekt dobiega końca. Bardzo szybko to zleciało. Jeszcze ciągle pamiętam pierwsze dni w Malezji a tu przyjdzie się z nią pożegnać. Ogólnie ten rok bardzo,bardzo szybko mi zleciał. Ciągle mam w pamięci ostatnią podróż– Chiny, Mongolię i Rosję, aż niewiarygodne, że minął już prawie rok. Czas nie powinien tak szybko płynąć.

25 sierpnia wylatuję z Malezji do Kambodży a potem Indonezja i Singapur. Nie wiem czy będę miał czas na umieszczenie zdjęć na blogu. Podejrzewam, że ze zdjęciami będę robił jak rok temu, że umieszczę je z dokładnym opisem już po powrocie do Polski.

Pozdrawiam,

Łukasz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *