Ostatni konkurs z Shishi

Moja praktyka dobiega końca, w przed połową stycznia muszę się znaleźć w Hong Kongu. Jak specjalna strefa w Chinach w HK można przebywać do 90 dni bez wizy. Tam planuję wyrobić sobie miesięczna wizę turystyczną i wrócić do Chin, aby je troszkę pozwiedzać. Podczas praktyki nie miałem na to czas, raz udało się wyskoczyć do WuYiShan oraz pozwiedzać najbliższą okolicę. Więcej o zwiedzaniu w kategorii o zaskakującej nazwie „zwiedzanie„. Dziś przygotowałem konkurs dotyczący moich kolejnych planów. Poniżej kilka zdjęć z różnych miejsc. Kto je prawidłowo odgadnie dostanie kartkę z Chin:) Zapraszam do zabawy.

Czytaj dalej

Konkurs!

Jeszcze nigdy nie organizowałem konkursu na stronie. Więc najlepsza pora zrobić go po raz pierwszy.

Zasady są proste. Pierwszej osobie, która zgadnie co jest (lub do czego służy) rzecz na zdjęciu wyślę bardzo klimatyczną, kartkę z wyspy Gulang Yu w Xiamen.

 

A zdjęcia przedstawią coś takiego. Stoi to na każdym pietrze w hotelu. Po części jest koszem na śmieci, ale to nie o to mi chodzi. Przeznaczenie jest bardziej „specyficzne”.

Czytaj dalej

Polacy są wszędzie

Podczas moich wyjazdów zawsze spotykałem Polaków. Zazwyczaj były to miejsca niezwykłe i dziwne. Właściwie to mogę powiedzieć, że spotykałem Polaków tam gdzie ich nie powinno być. Wiem, że jak mam spotkać rodaka, to pewnie będzie to jakieś niebanalne i najmniej miejsce.

Rodaków spotkałem również w Xiamen podczas „Beach party”. Jest to cykliczna impreza, która ściąga obcokrajowców z całego miasta oraz okolicy. My musieliśmy pokonać 70 km z ShiShi aby na nią dotrzeć. W sumie więc, to nie powinno dziwić, że spotkałem tam Polaków. Poniekąd się tego spodziewałem, jednak liczba 11 osób (o ile nie więcej) bawiących się na jednej imprezie jest warta odnotowania. Część z tych osób jest w Chinach typowo turystycznie, w odwiedzinach rodziny, a cześć mieszka i pracuje tutaj już nawet po kilka lat. Zawsze to miło usłyszeć, polski głos na drugim końcu świata oraz napić się polskiej wódki. Można tutaj kupić „Wyborową” 0,7l za 101 juanów (okuło 50 zł).

 

Moja lista najbardziej niezwykłych miejsc, w których spotykałem Polaków:

 

1. Mongolia, w drodze na pustynię Gobi, bardzo daleko od cywilizacji. Mój numer 1. Spotkałem Polkę na noclegu w Jurcie, dosłownie pośrodku niczego. Najbliższe „miasto” było oddalone o kilkadziesiąt(set) kilometrów, a najbliższa jurta o dobrych kilkanaście. Spotkać tam kogokolwiek jest ciężko, a drugiego Polaka to już coś.

Nasze jurty – dwie dla gości, dwie dla gospodarczy, dookoła tylko stepy:                                                                                        

Czytaj dalej

Chińskie disco

[Uwaga wpis może być nietolerancyjny ale ja się nie kryję z poglądami na pewne sprawy ;-)]

 

Teraz obiecana relacja z chińskiego disco. Jest tyle wątków, że nie wiem jak zacząć.

 

Lokal

Klubów Xiamen nie ma tak dużo jak w Krakowie, ale te dwa w których byliśmy były zrobione z przytupem. Duże nowoczesne budynki.  Wystrój w środku trochę podobnie jak u nas, różne gadżety nadające klimat itd. Największą równicą jest chyba sala do tańczenia gdyż… praktycznie nie ma tam miejsca do tańczenia. wygląda to tak, że przy ścianach są normalne stoliki, a bardziej na środku małe stoliczki przy ktorych się stoi i można się powyginać. Jedyne miejsce do tańczenia jest na środku i jest to ciągnące się przez pół sali podwyższenie, szerokości może 1 metra. Coś jak wybieg dla modelek, ale bardzo wąski. Więc w sumie ciężko jest tam tańczyć, większość osób stoi przy stolikach. Ci co tańczą dostają „gadżety” tzn. długie balony, albo takie świecące hm… rurki? coś jak miecze świetlne z gwiezdnych wojen ale miękie, puste w środku i z lampeczką. Wiec jak ma je dużo osób to wygląda to naprawdę ciekawie.

 

Muzyka

Generalnie muzyka gra tam gloooooośno. Ciężko porozmawiać. Piosenki i chińskie i angielskie więc jest spoko. W jednym z klubów śpiewała jakaś kobieta (o ile nie był to przebrany facet)

 

Jedzenie/picie

Alkohole można spotkać różne. Najpopularniejsze jest piwo oraz Whisky (tak, wiem w Chinach jest komuna). Whisky pije się w dość nietypowy sposób, nie z samym lodem, nie z colą ale z…. ZIELONĄ HERBATĄ! taką naszą Ice tea lub green tea od Liptona. Zimna zielona  herbata sprzedawana w butelkach jest bardzo popularna w chinach. Połączenie z Whisky może wyglądać dziwnie ale jest to całkiem dobre! Już wiem co będziemy pić po moim powrocie.Oprócz picia obowiązkowym dodatkiem są przekąski tzn. kawałki owoców, popcorn, frytki, jakieś male kawałki kurczaka itd. Fajna sprawa.

 

Obcokrajowcy

Obcokrajowcy w Chinach wciąż posiadają uprzywilejowany status w niektórych sytuacjach. Zwłaszcza widać to było w klubie gdzie bawiliśmy się… za darmo. Byliśmy w 2 klubach i nie zapłaciliśmy za żadne piwo, whisky czy jedzenie. Co prawda jeden od nas znał managerów, ale nie wiem czy to jest konieczne do bawienia się za darmo.

Czytaj dalej

Chiny, czyli kraj, który mnie zmienił

 Od Chin tak naprawdę zaczęła się moja przygoda z podróżowaniem. Wcześniej zwiedzałem Europę, Bliski Wschód, ale raczej były to wycieczki zorganizowane a nie podróżowanie w małej grupce lokalnymi środkami transportu.  Od wyjazdu do Chin wiele się zmieniło.  To tam poleciałem na moją pierwszą praktykę z AIESEC w lipcu 2009 r.  Dlaczego do Chin? Szukałem praktyki możliwie jak najdalej Polski, chciałem zobaczyć jak się żyje w dalekich krajach, a Państwo Środka oferowało wiele ciekawych praktyk. Gdy decydowałem się na wyjazd, jeszcze nie wiedziałem, że spotkam Daniela i razem odbędziemy długą podróż powrotną do Polski. Do Chin leciałem z biletem w jedną stronę – powrót był koleją transsyberyjską przez Mongolię i Rosję. Udało się i nie zostaliśmy „gdzieś tam”, mimo że nasza znajomość rosyjskiego ograniczała się do słów „spasiba” i „niet” 😉 Jak na jedynaka, który de facto nigdy wcześniej tak nie podróżował była to dość odważna decyzja. Jednak bardzo dobra! Wspaniała podróż przez pustynie, stepy i lasy. Jakieś 7 tys km. i blisko 20 dni jazdy i zwiedzania z Pekinu do Warszawy, która mnie mocno zmieniła. To tam poczułem co znaczy podróżować, poznawać, zwiedzać i od tego czasu mi to zostało.

Zobaczyłem jak straszne mogą być stereotypy.  Lecąc do Chin myślałem, że nic tam nie ma, że ludzie są smutni i uciskani przez reżim, że 90% chińczyków pracuje w fabrykach i  produkuje dla nas rzeczy. Podejrzewam, że większość osób ma taki obraz Chin. Prawda okazała się całkiem inna! Zacząłem wtedy inaczej patrzeć na świat. [filmik z tego wyjazdu]

 

Ale zmian, było ich jeszcze kilka choćby taka, że wcześniej byłem dość wybredny w jedzeniu, a po Chinach? Jedzenie na ulicy, ze straganów to teraz moje ulubione miejsce stołowania się podczas wyjazdów. To nic, że bez eleganckiego obrusa, kelnera i drogiego wina, ale smacznie, szybko i tanio.
Czytaj dalej

Slajdowisko: Indonezja,Singapur,Tajlandia

Slajdowisko: Indonezja,Singapur,Tajlandia

Dzisiaj zamiast nowych zdjęć, mała reklama 😀
We wtorek 16.11.2010 na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie będę prezentował zdjęcia z części mojego wyjazdu do Azji Południowo-Wschodniej.

  

Będzie to relacja z podróży po trzech jakże odmiennych miejscach w Azji Południowo-Wschodniej – Indonezji, Singapurze i Bangkoku.
Indonezja, kraj położony na 17,5 tys wysp zachwyca swoją różnorodnością przyrody oraz bogatą kulturą. W trakcie pokazu udamy się do starożytnych świątyń, wdrapiemy na szczyty ciągle aktywnych wulkanów, przemierzymy setki kilometrów pól i tarasów ryżowych, poleniuchujemy na bezludnych plażach i staniemy oko w oko z waranami.

 

Następnie przeniesiemy się do Singapuru, miasta które szokuje swoją czystością oraz zakazami na każdym kroku, a nowoczesne wieżowce wyrastają tu jak grzyby po deszczu.

 

Relacje zakończymy w Bangkoku, perle Azji, która 'nigdy nie kładzie się spać.’ Miasto oferuje niezliczone świątynie oraz wyśmienite uliczne jedzenie.”

 

Slajdowisko odbędzie się o godz. 19 we wtorek 16.11.2010 w sali nr 9 pawilonu Sportowo-Dydaktycznego na terenie kampusu Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie (ul. Rakowicka 27).

  

Zapraszam wszystkich serdecznie
Wstęp wolny

Łukasz