Do Shenzhen trafiłem z Hong Kongu. Miałem stąd pojechać nocnym autobusem do Yangshuo. Niestety w HK nie dało się kupić biletu, więc postanowiłem pojechać odpowiednio wcześniej, kupić bilet i zobaczyć co nieco tego najbogatszego miasta w Chinach.
Shenzhen (chin.: 深圳) to miasto w południowo-wschodnich Chinach, w prowincji Guangdong, bezpośrednio graniczące z Hongkongiem. W 2010 roku liczba mieszkańców strefy zurbanizowanej wynosiła 1 370 396. Zespół miejski w 2009 roku liczył 8 912 300 mieszkańców.Shenzhen to wielki ośrodek gospodarczy i finansowy z rozwiniętym przemysłem informatycznym, elektronicznym, nowych materiałów, urządzeń medycznych, poligraficznym, spożywczym, chemicznym, włókienniczym i maszynowym. Duży morski port handlowy na wschód od estuarium Rzeki Perłowej.
W czasie, gdy Hongkong stanowił jeszcze kolonię angielską, Shenzhen było niewielką osadą rybacką!!!, która istniała dzięki współpracy z Hongkongiem. W maju 1980 roku w Shenzhen utworzono pierwszą w Chinach specjalną strefę ekonomiczną (SEZ), co przyniosło gwałtowny wzrost gospodarczy miasta i okolic (obecnie na poziomie 17% rocznie). Jak podaje niezawodna Wikipedia oraz inne źródła Shenzhen w ciągu 30 lat z wioski rybackiej stało się ogromną, nowoczesną metropolią! Takie rzeczy tylko w Chinach.
Ja tam dotarłem około 13/14 kupiłem bilet i miałem dość czasu aby się przejść po okolicy. A było na co popatrzeć bo miasto prezentowało się tak:
Zbudowano tam też kilka bardzo wysokich i ładnych wieżowców:
Shenzhen to też wielkie centrum handlowe. W ścisłym centrum miasta trafiłem na obszar z setkami sklepów i galerii handlowych. Jako, że była to niedziela po południu było tam naprawdę dużo ludzi:
Można było kupić dosłownie wszystko, ubrania, buty, biżuterię, elektronikę czy… piski:
Później wróciłem na przejście graniczne do agencji gdzie kupiłem bilet. W opisach dworzec autobusowy był tuż obok, okazało się, że jednak mój autobus nie jedzie z tego miejsca. Na dworzec taksówką zabrał mnie pracownik biura, przepchał mnie przez tłum i zamknięte drzwi i rozłożyłem się w leżącym autobusie! Tak, tak w Chinach są sypialne autobusy. Ciągną się tam trzy rzędy dwupiętrowych łóżek dla około 40/45 osób. W środku było zaledwie kilka osób, więc byłem zadowolony, że bardzo komfortowo pojedziemy. Niestety potem czekaliśmy 2 godziny na jakimś piętowym parkingu! Po co autobus odjeżdża tak wcześnie? nie wiem… Po tych dwóch godzinach oczekiwania zaczęliśmy jechać przez całe miasto i zbierać poszczególne osoby z przystanków. Tak wypełniliśmy się do ostatniego miejsc. Do Yangshuo zajechaliśmy z samego rana, ale o tym już następnym razem.