Targ w Shishi – część mięsna

[Uwaga wpis zdecydowanie nie dla wegetarian! Wszystkich niejedzących mięsa proszę o przewiędnięcie strony na dół]

 

Jakoś tak to jest, że podczas tej praktyki jak już robię zdjęcia to rzadko ale dużo. Potem jeden materiał rozbijam na kilka wpisów. Nie inaczej jest teraz z targiem, gdzie jedno wyjście opisują w kilku wpisach.

Ostatnio była część rybna oraz cieszący się popularnością wpis o atakujących kalmarach. Dziś pora na część mięsną. Już pewnie nie tak egzotyczna jak ryby, ale znalazło się tu kilka smaczków – znaczy się ciekawych zdjęć. Zapraszam, a wrażliwych ostrzegam:)

 

To zacznijmy mocno, miska (prawdopodobnie) z zakrzepłą krwią:

 

A więc po kolei, najpierw zwierzaka kroimy:

 

Potem golimy mu nogi! Musi się ładnie prezentować!

 

I ciachamy, na kawałeczki:

 

 

Obdzieramy ze skóry:

 

Gdzie moja skóra?

 

– O może tu?

 

– nie to świnia…

 

Ktoś chce maskę na karnawał? efekt piorunujący…

 

Skoro o karnawale mowa to może zatańczymy kankana?

 

Chinka jest chętna:

 

Chińczycy lubią bardzo tłuste mięso i często też takie jedzą, za czym ja zdecydowanie nie przepadam:

 

I jeszcze dwa zwisy – tu chyba serca:

 

A tu język i jeszcze coś:

 

Sekcja drobiowa:

 

Kurczaki się rozciągają:

 

I jeden z największych przysmaków Chińczyków, kurze łapki – jadłem, bez szalu, nie ma prawie wcale mięsa.

 

I teraz tak stereotypowo, na skuterze siedział sobie kotek? myślicie, że też tak skończy, czy nie?

 

Straszne? Ale jak powiedział W.Cejrowski w jednym ze swoich programów o Ameryce Południowej: „Biały człowiek udaje, że rzeźni nie ma”.

Smacznego!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *