Trekking w Dali – jeden z najpiękniejszych w Chinach

Drugiego dnia w Dali udałem się na „trekking”po okoliczny górach. Chińczycy jak to Chińczycy zrobili coś niezwykłego i poprowadzili płaską! (bez schodów itp.) ścieżkę wzdłuż góry gdzieś tak na połowie jej wysokości (około 3 tys. metrów).  Dzięki temu każda osoba, nawet na wózkach inwalidzkich może pokonać tą przepiękną trasę. A jest co podziwiać – z jednej strony mamy zbocze góry i co jakiś czas widoki na ponad 4 tys. szczyt a z drugiej położone w dole Dali oraz jezioro Er Hai. Porównując skalę trudności szlaku do widoków to nie ma sobie równych.

Schematyczny plan szlaków. Ja wyjechałem konno (najpierw musiałem wynegocjować cenę po chińsku! ) do świątyni położonej na środku mapy i udałem się w lewo zieloną trasą aż do jej końca. Później zjechałem kolejką gondolową na dół.

 

A więc zaczynamy – świątynia, niebyt wielka:

 

Ale widoki przepiękne:

 

No i startujemy – na początku idziemy przez las:

 

Ale widoki już są:

 

W bardziej niebezpiecznych miejscach były barierki:

 

Jedna z mniejszych dolinek:

 

Bardziej emocjonujący fragment:

 

Ta dolina nie była już głębsza:

 

Ale za to te widoki:

 

A nasza droga gdzieś tam się wije:

 

Szczyt liczący 4097 m.n.p.m. a nie wygląda, prawda?

 

Zakończenie jednej z dolin, widać ścieżkę po lewej i prawej:

 

Tam się szło:

 

I troszkę szersza perspektywa:

 

Tu coś spadło z góry:

 

Jeszcze raz widoczek na tą dolinkę, niby się wydaje na mapie, że blisko ale jak trzeba wejść i to obejść to jest trochę:

 

Widok na Dali:

 

Kolejka prowadząca na szczyt:

 

Po drodze było sporo ławeczek:

 

A tutaj ja 😛 Mimo, że słońce świeciło nie było tak ciepło jakby się mogło wydawać. 3 tys. m. w zimie robi swoje:

 

Takie zawijasy:

 

A tam musimy dojść…

 

Ale jeszcze cała dolina do obejścia:

 

Tak się wydaje, ale jest to kawałek drogi:

 

Tak blisko a tak daleko:

 

Prawie wyschnięty potok:

 

Kolejka w trakcie budowy:

 

Wiodła do pośredniej stacji gondolki:

 

W cieniu można było trafić na lód:

 

I idziemy dalej:

 

A tu pewnie coś spada, ale i tak nie rozumiem:

 

Jeszcze nie było ani jednego schodka!

 

U wylotu doliny:

 

A żeby sobie zrobić to zdjęcie musiałem szybko biegać 😉

 

Dolina w całej okazałości:

 

Panorama jednego ze zboczy:

 

Czyż nie pięknie?

 

Dali i jezioro Er Hai:

 

Takie rzeczy tylko w Chinach – wzdłuż całej trasy szla rura z wodą a co jakiś czas były hydranty:

 

Powoli dochodzimy do końca:

 

Kto by pomyślał, że taka ścieżka może być w połowie 4 tys. góry:

 

Na końcu trasy było piękne miejsce m.in. kanion.

 

Jakby mi było mało chodzenia to musiałem do niego wejść:

 

Ale i tu było pięknie:

 

Szkoda tylko, że nie miałem już dużo czasu. Wkrótce zamykali gondolę, a wracać na piechotę było by bardzo daleko:

 

Schody na dobitkę:

 

Wodospad, który powinien tu być. Ale zima to pora sucha i go nie było:

 

Serduszka zakochany na drzewie:

 

Wielkie warcaby?

 

Mostek:

 

I wracamy jedną z ostatnich gondolek:

 

Piękny widok na okolicę:

 

I na koniec jeszcze raz przebyta droga. Od świątyni na środku w lewo:

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *