Dookoła jeziora Erhai dzień I

Po trekingu na wzgórzach nad Dali postanowiłem udać się na 2 dniową przejażdżkę rowerową dookoła jeziora Er hai.

 

Er Hai to słodkowodne jezioro leżące na wysokości 1974 m n.p.m., Ma długość około 40 km a szerokość 7-8. Zajmuje powierzchnię 249 km², a jego głębokość maksymalna sięga 20,7 m. Jest to drugie pod względem powierzchni (po Dian Chi) jezioro Junnanu. Jezioro jest siedliskiem kilku endemicznych gatunków karpia.

 

Trudno byłoby go objechać w jeden dzień, dlatego też zdecydowałem się na 2 dniową wycieczkę. Rzeczy zostawiłem w Dali a pojechałem tylko z małym plecaczkiem. Na rowerze spędziłem (z przerwami na robienie zdjęć) po kilka godzin dziennie.

No to w drogę! Najpierw należało wypożyczyć rower (tanio) i bardzo przyjemnie zjechać do jeziora. Pierwszy kontakt:

 

Była wówczas zima więc roślinność przy brzegach była zbyt zielona + tradycyjna łódka:

 

Jezioro jest miejscem pracy wielu rybaków:

 

Tutaj wyciągają na brzeg, takie biała „mini rybki”:

 

Jedziemy dalej. Widok na pola oraz świątynię Trzech Pagód:

 

Jeden z bardzo nielicznych (jedyny?) fragment gorszej drogi.

 

Pola uprawne, w Chinach nie ma litości, staruszkowie też pracują:

 

Wracamy do jeziora:

 

Niekiedy była i ścieżka prowadząca do wody:

 

Piękne kolory:

 

Wypływający rybacy:

 

Panowie łowiący z brzegu:

 

 

Mini port:

 

Zalany wodą las:

 

 

Były nawet pomosty do chodzenia 😉

 

Niekiedy przejeżdżało się też przez wioski. Było w nich bardzo czysto (jak na Chiny!) a większość domów pomalowana była na biało:

 

Przydrożna świątynia:

 

Niesamowite połączenie zieleni pół i gór:

 

Większość trasy pierwszego dnia miała nowiutki asfalt i była praktycznie pusta. Co jakiś czas widać było rowerzystów lub sporadyczne samochody.

 

Typowy dom na tych terenach – z otoczonym budynkami i murem podwórkiem:

 

Kolejna wioska:

 

A tutaj droga wiodła przy samym jeziorze:

 

Rybacy rozkładający sieci:

 

O taki tam, ładny domek:

 

A to jest to coś co głównie tutaj łowią – jakieś pseudo rybne żyjątka.

 

Suszy się je ot tak, na ulicy:

 

Wracamy nad jeziorko:

 

i pojawia się więcej rybaków:

 

Zabudowania innej wioski:

 

Piękna brama do jednego z domów:

 

Tak o to pięknie, dojechałem do jednego końca jeziora i musiałem jakby zwrócić i pojechać drugą stroną. No i tutaj rozpoczął się mój „koszmar” bo o ile do tej pory jechałem bez lub z wiatrem to teraz zacząłem jechać pod wiatr. I nie był to mały wiaterek. Dość powiedzieć, że czasami musiałem zmieniać przerzutki na najlżejsze ustawienia… A do noclegu jeszcze 14 km…

 

Widoki na szczęście dalej były bardzo ładne:

 

 

Pakowanie po chińsku:

 

Do noclegu jeszcze kawałek:

 

Mój dzielny sprzęt:

 

I dojechałem. Ale, gdzie w takiej mieścinie znaleźć nocleg. Myślałem, że będzie tu kilka hosteli itp. Jednak turyści nie docierają tu aż tak często.

 

Stwierdziłem, że jak mają być gdzieś miejsca do spania to będą przy jeziorze. Wszedłem w jedna wąska uliczkę, jednak tam nic nie było. Mimo to trop był dobry. Wróciłem na główną ulicę i po chwili zgarnął mnie mężczyzna i zabrał do swojego hoteliku w następnej uliczce. Cena była przystępna, a on wraz z rodziną zaprosili mnie do wspólnego stołu na kolację.

 

Przyszedł czas na odpoczynek. Piwo i zachód słońca.

 

 

 

No i mój pokoik:

 

Wkrótce druga część trasy 🙂

Komentarz do “Dookoła jeziora Erhai dzień I

  • 17 grudnia 2013 o 18:21
    Permalink

    Panie Łukaszu z wielkim zaciekawieniem obejrzałam Pana zdjęcia/filmy. Jestem pod wielkim wrażeniem bardzo wielkim. Przybliża nam Pan świat przepiękny świat. Ja byłam w Pekinie, Szanghaju i na Murze Chińskim dlatego z jeszcze większym sentymentem oglądałam. Myślę że jest Pan bardzo wrażliwy na piękno przyrody, architektury i ciekawym świata młodym człowiekiem. Życzę Panu dalszych podróży i niezapomnianych zdjęć. Starsza Pani Marta

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *