W Chińskiej wiosce

Drugiego dnia jazdy na rowerze po okolicy trafiłem dość przypadkowo do pewnej starej i zapomnianej wioski. Oczywiście skasowano mnie za wejście, ba nawet za przejazd. Na nic zdały się moje negocjacje, że ta cena to za dużo. Myślałem, że może jak zapytam o bilet  nie będą go mieć to uniknę płacenia… mieli.  Kiedy już musiałem zapłacić za przejazd przez tą wioskę, postanowiłem ją zobaczyć. Oprowadziła mnie jakaś starsza babcia, nawijała do mnie cały czas po chińsku a ja kiwałem głową, że rozumiem. Po angielsku znała jedno słowo i brzmiało mniej więcej tak „beautifuuu” co kończyła radosnym uśmiechem 🙂

Moja przewodniczka:

 

Wąskie brukowane uliczki:

 

Brama do jednego z domów:

 

 

Za murami domostwa:

 

 

Przy domach były też piękne zdobienia:

 

 

Szkoda, że duża część była zniszczona:

 

Drewno na opał:

 

Wioska o tej porze była praktycznie pusta, tylko gdzie nie gdzie można było kogoś spotkać:

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *