Mimo, że Litang leży w prowincji Syczuan, poza granicami tybetańskiego regionu autonomicznego, jest to obszar historycznego Tybetu. Region autonomiczny obejmuje jednak jedynie 1,2 z 2,5 mln km² terytorium historycznego Tybetu, stąd też w tych regionach mieszka duża społeczność tybetańska. Obcokrajowcy aby wjechać do autonomii tybetańskiej potrzebują specjalnego pozwolenia i muszą wykupić zorganizowaną wycieczkę. Dzięki temu, że byliśmy ciągle w Syczuanie mogliśmy zobaczyć część Tybetu z jego mieszkańcami i nie potrzebowaliśmy do tego pozwolenia. Dziś na blogu będą rządzić Tybetańczycy.
Tybetańczycy wyglądają całkiem inaczej niż Chińczycy, mają ciemniejszą skórę, czarne włosy, są lepiej zbudowani. Posługują się też odrębnym językiem oraz na co dzień ubierają tradycyjne stroje, zwłaszcza kobiety. Napisy na ulicach też są inne, znakach drogowych są w 2 językach ( czasami trzech) – chińskim, tybetańskim i angielskim. Będą tam czułem się, że jestem w odrębnym kraju.
Dziś kilka zdjęć ludzi spotkanych na ulicach i w świątyniach.
Młody kandydat na mnicha:
Matka z dzieckiem na ulicy:
Córka z tatą:
Dziecko na ulicy:
Suszenie jałowca, używanego do kadzenia w świątyniach:
Teraz troszkę zdjeć ludzi podczas modlitwy. Bardzo często osoby używaja bębenków do modlity kręcąc nimi nawet na ulicy.
Starzec przed wejsciem do świątyni:
W świątyni:
I na świętej górze:
Pozdrawiam Łukasz