Ogłoszenia matrymonialne w Parku

Znowu będzie o chińskim parku. Ale co ja mam poradzić na to, że tam się tyle dzieje?

 

A więc: będąc kilka dni temu w Xiamen i przechadzając się przez park naszą uwagę przykuły dziwnie rozwieszone karteczki. Wyglądały trochę jak chorągiewki modlitewne powiewająca na wietrze. Co chwilkę ktoś do nich podchodził i coś czytał. Niektóre osoby coś notowały. Bardzo nas to zaintrygowało, więc podeszliśmy zobaczyć co to jest. Okazało się, że są to ogłoszenia matrymonialne. Na każdej karteczce widniały dane osoby. Imię, wiek, wzrost, zawód itd. Przekrój wiekowy bardzo duży. Od osób mających po dwadzieścia lat do 80-ścio latków.

Czytaj dalej

Zagadka – Toaleta dla pracowników

Przenieśliśmy się do Shishi aby odbywać praktykę w nowym hotelu. Hotel jest bardzo nowoczesny, dwa budynki po 29 pięter, będą w nim sklepy, restauracje itd. Pokażę kiedyś zdjęcia, ale nie o tym dziś.

W hotelu są też biura. Na 3 i 8 piętrze. Pracuje tam mnóstwo osób, które jak wiadomo mają swoje potrzeby itd. Ostatnio gdy chciałem skorzystać z toalety aż mnie zszokowało. Czasami oglądałem różne absurdalne zdjęcia, teraz miałem możliwość zobaczenia czegoś takiego na żywo.

 

Mała zagadka, co nie gra w toalecie?

 

Niby wydaje się normalna- umywalka i sedes:

 

Czytaj dalej

Chińska tortilla – film!

[update wpisu, nie wiadomo dlaczego ale zdjęcia zniknęły z tego wpisu, wiec umieszczam je jeszcze raz, dodałem też film pokazujący przygotowanie tortilli]

Bardzo lubię jedzenie uliczne w Azji i chętnie się stołuję w takich miejscach. Uwielbiam też kababy/tortille więc nie mogłem sobie odpuścić babci serwującej takie danie w Chinach! Połączenie naleśnika z mięsem kurczaka, jajkiem sadzonym i warzywami, przygotowane na świeżo…  mhm… Pychota!

 

Podgrzewanie naleśnika, kurczak i jajo już gotowe:

 

Czytaj dalej

Chińska opera

Po wyszczeleniu wszystkich możliwych petard i wypłoszeniu wszystkich zwierząt z okolicy 5 km, gdy zapadł już zmrok na przygotowanej wcześniej scenie odbywał się spektakl opery chińskiej. Nie mam zielonego pojęcia o czym śpiewali/mówili, bo nie dość że było to po chińsku (zaskakujące prawda?) to jeszcze w jakimś lokalnym dialekcie. Aby zebranym tam osobom było łatwiej zrozumieć o co chodzi to obok sceny stał ekran, na którym wyświetlano nazwy scen oraz krótki opis tego co się dzieje. To również mi nie pomagało bo moja znajomość chińskich znaków ogranicza się na razie do kilku najbardziej podstawowych… zdecydowanie nie jest to język operowy. Mimo to warto było zobaczyć takie przedstawienie. Stroje były przepiękne, a historia nawet bez znajomości języka wydawała się ciekawa. Były pojedynki, historie miłosne, jacyś Bogowie – tyle co zrozumiałem. Sam spektakl był bardzo długi, co najmniej 3 godziny ale my aż tyle nie oglądaliśmy.

Czytaj dalej

Święto duchów

Będąc u znajomej na wiosce, mieliśmy możliwość zobaczenia obchodów z okazji Święta Duchów.

Za Wikipedią: Święto Duchów (chin. upr. 中元节, chin. trad. 中元節, pinyin zhōngyuánjié) – tradycyjne chińskie święto zmarłych. Według chińskiego kalendarza przypada na piętnasty dzień siódmego miesiąca. Zgodnie z podaniami ludowymi Święto Duchów zostało ustanowione przez taoistycznego mnicha Bukonga, żyjącego w VIII wieku.
Według chińskiej tradycji siódmy miesiąc znany jako Miesiąc Duchów, w którym duchy na 30 dni przybywają z zaświatów i odwiedzają żyjących.
Obchody Święta Duchów urządzane są na cmentarzach, a także w prywatnych domach. Powszechne jest puszczanie na wodę małych trzcinowych łódek z lampionami, które mają wyznaczać kierunek zagubionym duchom. Do tradycyjnych rytuałów związanych ze Świętem Duchów należy palenie przed tabliczkami przodków papierowych imitacji pieniędzy, odzieży i innych przedmiotów codziennego użytku

W naszym przypadku rzed małą świątynia ludzie składali dary – jedzenie oraz puszczali petardy hukowe obok.

Czytaj dalej

Zagubiony w Chinach

[uwaga, wpis zawiera lokowanie produktu ;-)]

 

Skończyłem właśnie czytać książkę o … Chinach. Tak, tak o Chinach. Chciałem się dowiedzieć czegoś więcej o państwie,  w którym aktualnie przebywam. Choć trochę go zrozumieć.  Z Polski zabrałem ze sobą książkę „Zagubiony w Chinach: Prawdziwa historia człowieka, który próbował zrozumieć Państwo Środka czyli jak zjeść żywego kalmara” autorstwa Troost J. Maartena.  Autor opisuje w niej swoją kilkumiesięczną podróż przez Chiny. Tak jak ja nie zna języka (choć ja się powoli uczę), ma podobne spostrzeżenia dotyczące życia w Chinach, przytrafiają mu się takie same problemy oraz dziwne sytuacje. Zabawnie się czyta, że ktoś tak jak ja ma problemy z zamówieniem czegoś w restauracji (mój filmik na YT jak wybieram dania) czy przejściem przez ulicę. Obecnie może nie do końca wszystko jest tak jak opisuje autor, bo Chiny dynamicznie się zmieniają a książka jest z 2008 r. to i tak mogę śmiało powiedzieć, że to książka o mnie i polecić ją wszystkim, którzy w przyjemny sposób chcą dowiedzieć się czegoś o Chinach oraz tego jak to czasami ciężko jest być obcokrajowcem w Państwie Środka.

Chińska prowincja

Nasza znajoma Chinka zaprosiła nas do siebie na wieś, zieloną, ładnie położoną w górach. Nie była to typowo rolnicza mieścina,  gdyż nie było tam wielu pól uprawnych,  ale pozwoliła nam się na chwilę wyrwać z głośnych z zatłoczonych miast. Przyjechaliśmy tam w piątek koło południa a wróciliśmy następnego dnia z rana. Data była nie przypadkowa, gdyż tego dnia mieszkańcy świętowali tam”święto duchów”. Będę pisał o tym później.

Ale aby się tam dostać, popłynęliśmy małym stateczkiem z Xiamen. Co zajęło nam około godziny. Później z przystani odebrała nas rodzina koleżanki a my wcisnęliśmy się do ich małego busika. Było trochę ciasno, ale na szczęście po jakiś 30 minutach byliśmy na miejscu.

Czytaj dalej

Targ w Xiamen

 W piątek wyjechaliśmy poza Xiamen. Aby dojść  do przystani promów, przeszliśmy przez targ. Targi to jedne z  moich ulubionych miejsc podczas moich wyjazdów. Zawsze jest tam kolorowo, egzotycznie, głośno, coś się dzieje. Czasami pachnie świeżymi owocami lub egzotycznymi przyprawami, że aż chciałoby się ten zapach uwiecznić, a czasami śmierdzi rybą lub mięsem trzymanym na ladzie bez żadnej lodówki. Targ w Xiamen położony jest w wąskich uliczkach miasta. Nie jest to bynajmniej wielka hala targowa. Można przez niego iść i iść ciągle odkrywając coś nowego. Xiamen leży na wyspie stąd też na targu było mnóstwo ryb i owoców morza. Większość widziałem pierwszy raz i nie byłem w stanie nazwać.

Czytaj dalej

Utarte schematy Chińczyków

Jak napisałem poprzednio ostatnio sporo się u mnie działo gdyż na kilka dni udało się uciec z ShiShi, więc mam sporo do opisania i pokazania. Nie bardzo wiedziałem od czego zacząć, wiec opiszę wszystko w miarę po kolei.

 

Do Xiamen udaliśmy się we czwartek. Najpierw odebraliśmy Meksykankę z lotniska a później Pamela walczyła o dokumenty niezbędne do przedłużenia wizy. „Walczyła” to bardzo dobre słowo, gdyż musiała prawie nakrzyczeć na managera by ktoś się tym zajął. Już kilka dni wcześniej przekazała im listę wszystkich potrzebnych dokumentów, wszystko po chińsku, podane jak na tacy, ale i tak nikt nic nie zrobił i dalej nie wiedzieli co muszą przygotować. Jakby nie stanowcza reakcja to taka sytuacja trwałaby dalej. To jest bardzo dziwne jak Chińczycy nie umieją wyjść poza pewne utarte schematy myślenia i zrobić coś nowego np. poszukać informacji. Przecież im jest o wiele, wiele łatwiej – wystarczyło wpisać w wyszukiwarce hasło „przedłużenie wizy dla obcokrajowca” i wyskakiwało wszystko co potrzeba. Naprawdę nic wielkiego. Wystarczy odrobina myślenia i chęci…

Czytaj dalej