Mongolia – koniec drugiego dnia

Drugi dzień obfitował w atrakcje. Przechadzałem się jaskinią, oglądałem biała skałę, ale to nie był koniec!
Tuż przed naszym noclegiem zatrzymaliśmy się u jakiś Mongołów. Weszliśmy do jurty i zostaliśmy poczęstowani ich własnymi wyrobami. No, ale skoro mieli tylko wielbłądy to była to wódka z mleka wielbłądziego oraz ser. Alkohol dało się jeszcze jakoś wypić ale przy serze popełniłem (wiel)błąda 😉 Myślałem, że ten ser będzie równie dobry jak u Tybetańczyków i wziąłem spory kawałek! Na moje nieszczęście nie był. W środku jurty nie pozostało mi nic innego jak go przełknąć… oj nie było to smaczne. Ale wrażenia zostają:)
Jeszcze pod wieczór, w czasie spacerku złapał nas deszcz! oraz oglądałem pojenie wielbłądów a nocą grasował w naszej jurcie jeż! 🙂 Zapraszam więc do oglądania końcówki tego pełnego atrakcji dnia.

Motor gospodarzy, bardzo podobny ( kolorowy itp.) do motorów Tybetańczyków:

 

Mleko trzeba jakoś zdobyć – dojenie wielbłąda:

 

Młody wielbłąd:

 

Tradycyjny spacer wokół jurtowiska – wyschnięta rzeka:

 

a tam spałem, w tej przestrzeni – widząc za oknem auta, bloki itp. to taki nocleg to coś pięknego:

  

No jak by to było, bez czaszki:

 

Widok z małego wzniesienia, w tle trąby powietrzne:

 

Trąba powietrzna, troszkę bardziej widoczna:

 

Idąc dalej, na następną górkę minęliśmy studnię:

 

Jak widać woda była:

  

Na szczycie kolejnego wzniesienia zrobiło się ciemniej:

 

i zaczął padać deszcz!

 

Nasze obozowisko widziane z drugiej strony:

   

Wielbłądy maszerujące do studni:

 

Najpierw piły konie później one:

 

zadziwiające jest to że zwierzęta same tam przyszły i potem same się rozeszły, bez pilnowania przez ludzi:

  

Wieczorne przesiadywanie w altance na pustyni!:

  

Jurta na tle zachodu słońca:

 

Piękne niebo:
 

Z każdym kolejnym zdjęciem Mongolia wydaje mi się piękniejszym krajem. Zapraszam do oglądania kolejnych zdjęć.

Łukasz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *