Targ Czarownic w La Paz

Targ Czarownic w La Paz

La Paz to dziwne miasto. Leżące na przedmieściach El Alto wygląda strasznie – budy, bałagan. Pierwsze spojrzenie na La Paz bardzo zaskakuje – miasto znajduje się w dolinie głębokiej może na 300-400 metrów. Wygląda też o wiele lepiej niż przedmieścia. 
W centrum La Paz znajduje się targ nazywany „Targiem Czarownic” można tam kupić specyfiki na wszelakie choroby oraz zapewnić sobie pomyślność w sprawach życiowych jak miłość, małżeństwo czy rozwód. 
Straganów nie ma bardzo wielu, ale są warte zobaczeni.

Targ Czarownic w La Paz

Czytaj dalej

Isla Del Sol – czyli powtórka z rozrywki ;-)

Isla del Sol

Isla Del Sol miała być tylko kolejną wyspą na jeziorze Titicaca, którą chcieliśmy odwiedzić. Myślałem, że nie będzie się wiele różnić od wysp, które widzieliśmy wcześniej. Myliłem się i to bardzo. 
Ale zacznijmy od początku. Z Puno do Copacabany, skąd odpływają łodzie na Isla del Sol jest ok 3,5 godziny. Przekraczanie granicy Peruwiańsko-Boliwijskiej nie stanowi problemu. Sama Copacabana to miasto hosteli, sklepów i restauracji. Co tu dużo mówić, jak dla mnie brzydkie. Szybko więc udaliśmy się w kierunku łodzi i popłynęliśmy na wyspę. dotarcie tam zajęło nam ok 1,5 godziny. Na łodzi poproszono nas o bilety, więc ja bez wahania wyjąłem jakieś z kieszeni i dałem do kontroli. Kontroler tak patrzył, patrzył i powiedział, „aaa w jedna stronę, na południową cześć.” zgadzało się to z tym co kupiliśmy w porcie. Jednak przyjrzałem się dokładnie biletom i… okazało się że były to bilety autobusowe Puno – Copacabana. Nie wiem jak to przeszło ale się udało. Co ciekawe naszych prawdziwych biletów nie mogliśmy znaleźć. 😉 Pewność siebie bardzo się w życiu przydaje.

Isla del Sol

Czytaj dalej

Wyspy na j.Titicaca: Uros, Amantani i Taquile

Wyspy na j.Titicaca: Uros, Amantani i Taquile

Podobnie jak do Cusco do Puno przyjechaliśmy z samego rana. Mieliśmy już zarezerwowaną 2 dniową wycieczkę na wyspy na jeziorze Titicaca. Ponieważ była dopiero 5 rano a rejs był o 8, ulokowano nas w hostelu (Marlon House – bardzo fajny) na sofach, dano koce i mogliśmy się jeszcze przespać 1,5 godzinki 🙂 
Rejs był sporą łodzią ( tak na ok 25 osób) ale baaardzo i to bardzo wolną. Pierwsze były pływające wyspy Uros. Jedna ze sztandarowych atrakcji Peru. Wszystko, łącznie z wyspami, jest robione z trzciny. Miejsce ciekawe, warte zobaczenia, ale bardzo komercyjne. Indianie próbujący sprzedać cos na każdym kroku, oraz oferujący krótkie przejażdżki ich łodziami.

Czytaj dalej

Cusco i Machu Picchu

Cusco i Machu Picchu

Po raz kolejny wykorzystaliśmy nocny autobus i z rana przyjechaliśmy do Cusco. Podróż już nie była tak komfortowa jak poprzednia, gdyż droga była dużo bardziej kręta i wyboista. Cusco to dawna stolica imperium Inków. Położone jest na wysokości ok 3200 metrów, w dolinie. Centrum jest zadbane, wszystkie kamienice są kolorowe i poodnawiane. Po południu wybraliśmy się na wycieczkę, do ruin inkaskich do okola miasta. 

Czytaj dalej

Arequipa i Kanion Colca

Arequipa i Kanion Colca

Kolejnymi miejscami, które zwiedziliśmy w Peru była Arequipa oraz położony w odległości 200 km kanion Colca. Arequipa położona jest w pięknej okolicy. Do okola znajdują się wulkany o wysokości ok 6 tys m. Miasto nazwane jest białym miastem, gdyż wiele budynków zbudowanych jest ze skał wulkanicznych. Pochodziliśmy po mieście oraz odwiedziliśmy bardzo kolorowy dawny klasztor. Ciekawe miejsce, gdzie ściany były pomalowane w żywe kolory. 
Następnego dnia wstaliśmy o 2-30 i udaliśmy się na treking do kanionu Colca. 

Czytaj dalej

Pingwin!

Pingwin!

Po zwiedzeniu Limy przyszedł czas na wyspy Ballestras i Park Narodowy Paracas. Miejsca są znane ze względu na bogatą faunę, która je zamieszkuje. Do jednych z atrakcji należą pingwiny i słownie morskie. Polożone są około 240 km na południe od Limy. Jedzie się do nich słynną drogą panamerykańską. 
My zatrzymaliśmy się w Pisco. Miasto zostało zburzone przez trzęsienie ziemi w 2007 roku i teraz intensywnie sie odbudowuje. Mimo wielu placów budowy i wystających zbrojeń z dachów jest tu bardzo czysto. Peruwiańczycy cały czas sprzątają – zamiatają, wycierają itp. Jest to bardzo zaskakujące. Jest zdecydowanie czyściej niż w Polsce. 

Czytaj dalej

Buenos dias Ameryko!

Buenos dias Ameryko!

Zaczynam nową serią wpisów  na blogu, które będą teraz dotyczyły… Ameryki Południowej. Po wielu  latach myślenia i planowania wyjazdu za ocean wylądowałem w Peru! 
Przelot tylko z samego Amsterdamu zajmuje aż 12godzin 40 minut. 

Lima przywitała nas mgłą ,słabym deszczem i … chłodem. Jest może z 15 stopni, a w nocy jeszcze chłodniej. Peruwiańczycy chodzą grubo poubierani. No ale nie ma się co dziwić w końcu teraz jest tu zima. 
Historyczne centrum Limy nie jest bardzo duże i wiele zwiedzania nie ma. Kilka placów, kościołów i muzeów. Da się ją zwiedzić w jeden dzień. Lima nie robi specjalnie dużego wrażenia, ale jej centrum oraz dzielnica Miraflores gdzie śpię jest bardzo zadbana pod względem czystości. Na ulicach widać dużo sprzątających osób a śmieci jest tu jak na lekarstwo. Jest to zdecydowana różnica w porównaniu do Azji. 

Czytaj dalej

Colonia del Sacramento – miasto szmuglerów

Colonia del Sacramento – miasto szmuglerów

Do Colonii del Sacramento przybyliśmy późną nocą. Otworzyliśmy przewodnik, wybieramy najbliższy hostel i szybko znajdujemy nocleg. Głód dawał się we znaki, więc udajemy się do pobliskiej budki na pancho. Pod ta nazwą ukrywa się hot-dog. W przeciwieństw do znanych nam w Polsce hot-dogów z musztardą i ketchupem mamy do wyboru niezliczone ilości dodatków – ostre sosy, oliwki, papryki, ogórki, słowem czego dusza zapragnie. Są przepyszne, a my nie mogliśmy oprzeć się pokusie i zamówiliśmy po jeszcze jednym.  Cały kolejny dzień poświeciliśmy na spacer historycznymi uliczkami Colonii del Sacramento – jedynego miejsca w Urugwaju wpisanego na listę UNESCO. Miasto, założone w XVII w. ,ma burzliwą historię związaną ze swoim położeniem. W przeszłości przechodziło z rąk do rąk. Służyło także jako punkt przerzutu dóbr do leżącego po drugiej stronie rzeki Buenos Aires.  Dziś stare miasto zachwyca swoimi brukowanymi uliczkami oraz kolorowymi kamienicami.  Klimatu miastu dodają liczne, bardzo urokliwe kawiarenki i restauracje oraz przechadzające się zakochane pary. Na ulicach stoją stare samochody, które zostały przerobione na bardzo oryginalne dekoracje –oglądamy m.in. auto-donicę  oraz auto służące za stolik w restauracji. Na koniec w jednym z licznych sklepów kupiliśmy zestawy do picia yerba mate. Teraz, po powrocie przypominają, czas spędzony w tym niewielkim ale bardzo urokliwym mieście. 

Brukowane uliczki:
 

Czytaj dalej

Montevideo – z termosem pod pachą

Montevideo – z termosem pod pachą

Już drugi raz w ciągu kilku dni przyjechaliśmy do Montevideo. Tym razem chcieliśmy poczuć klimat miasta, a nie tylko oglądać go zza szyb autobusu. Zostawiliśmy plecaki w przechowalni na dworcu i ruszyliśmy na miasto. Rozsiedliśmy się w parku i obserwowaliśmy ludzi. Mimo, że stolica Urugwaju liczy ponad 1,3 mln mieszkańców na ulicach czuć luz mieszkańców. Nikt się nie spieszy. Urugwajczycy chodzący z naczynkami do picia yerba mate, popularnie zwane mate, w jednej ręce, oraz termosami z gorącą wodą pod pachą. Ma to swój niepowtarzalny urok. Yerba mate – narodowy napój w Argentynie, Brazylii, Paragwaju i Urugwaju – to napar pochodzący z ostrokrzewu paragwajskiego posiadający wiele wartości zdrowotnych. Samo Montevideo to ładne miasto, w którym znajduje się sporo pięknych, starych budynków. Niestety, bardzo często stoją obok kłócące się z nimi nowe zabudowania.  Psuje to trochę klimat miasta.

Centrum miasta:

 

Czytaj dalej